Następca tronu książę Karol ma dziś odbyć w swojej rezydencji wiejskiej posiedzenie kryzysowe. Wczoraj jeden ze szkockich dzienników opublikował szczegóły "incydentu" seksualnego, w który miał być zamieszany przyszły król.

Cała sprawa dotyczy "incydentu" natury seksualnej, w którym rzekomo miał uczestniczyć książę Karol i jego kamerdyner. Pogłoski na ten temat były tak natarczywe, iż rzecznik księcia zaprzeczył im przed kamerami telewizyjnymi. Poprzez ten komunikat książę poświadczył pośrednio, że to właśnie on jest "ważnym członkiem rodziny królewskiej", o którym krążą pogłoski.

Wcześniej, po interwencji jednego ze współpracowników księcia, londyński sąd zabronił prasie informowania o wspomnianych pogłoskach. Wypłynęły one jednak na światło dziennie za pośrednictwem gazety szkockiej. Wczoraj "Sunday Herald" z Glasgow szczegółowo opisał sprawę, a prasa z Glasgow czy Edynburga nie musi się stosować do decyzji sądów londyńskich, które obowiązują tylko w Anglii i Walii.

Dziś książę będzie musiał zdecydować, jaką postawę w tej sprawie ma zająć. W tym celu spotyka się w Highgrove w hrabstwie Gloucester ze swoim synem Williamem, towarzyszką życia Camillą Parker Bowles i z głównymi doradcami.

O całej sprawie mówiło się od dawna. Miała ona być opisana ze szczegółami przez jej naocznego świadka i utrwalona na kasecie, należącej do księżnej Diany. Taśma po jej śmierci zniknęła w tajemniczych okolicznościach. Szokiem dla Brytyjczyków jest to, że bohaterem domniemanego skandalu może okazać się następca brytyjskiego tronu.

11:00