Aż 6 kilogramów rtęci znaleźli krakowscy policjanci przy zatrzymanym mieszkańcu Ukrainy. Mężczyzna tłumaczył, że zabrał ją koledze, który zmarł kilka dni wcześniej. Gdyby taka ilość rtęci dostała się do środowiska, zaczęłaby parować, a to doprowadziłaby do potężnego skażenia sporej części miasta.

Mężczyznę zatrzymano na Dworcu Głównym w Krakowie: Mężczyzna zwrócił uwagę patrolu swoim zachowaniem. W czasie sprawdzania dokumentów okazało się, że ma nakaz opuszczenia Polski, ponieważ przebywa w Polsce nielegalnie. Po dokładniejszym przeszukaniu policjanci znaleźli przy nim dwie metalowe manierki wypełnione rtęcią - powiedział rzecznik krakowskiej policji komisarz Tomasz Klimek.

Jak ustaliła policja, mężczyzna chciał sprzedać rtęć na jednym z krakowskich bazarów. Substancja mogłaby być bardzo niebezpieczna w rękach przestępców czy osób psychicznie chorych. Gdyby taka ilość rtęci dostała się do środowiska doszłoby do potężnego skażenia: Przebywanie w okolicach rtęci, w zasięgu jej parowania, jest szczególnie szkodliwe i niebezpieczne. Może doprowadzić do silnego zatrucia, a nawet śmierci - powiedział Leszek Sebesta, Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska.

Ukraińcowi postawiono zarzut posiadania substancji, która może stanowić zagrożenie dla życia wielu osób. Grozi za to do ośmiu lat więzienia. Według policji zatrzymany przebywał w Polsce od 10 lat. Nie miał stałego miejsca zamieszkania. Ostatnio mieszkał w okolicach Wieliczki.

13:00