Bandyci, którzy napadli na konwój w Krakowie, są już w rękach policji. Do napadu doszło wczoraj po południu. Konwojentów, przewożących znaczną sumę pieniędzy, zaatakowało dwóch zamaskowanych mężczyzn. Policyjny pościg za przestępcami trwał kilka godzin.

Policja przypuszczała, że bandyci poruszają się ciemnym volkswagenem, są uzbrojeni i bardzo niebezpieczni. Podejrzewano też, że jeden z nich został ranny i - być może - będzie szukał pomocy lekarskiej.

Jak udało się ustalić reporterowi RMF, jeden z przestępców faktycznie został trafiony w udo. Po napadzie bandyci ukryli się na jednym z nowohuckich osiedli. Policjanci w tym czasie zorganizowali zasadzkę przed garażem, w którym schowany był ich samochód.

Kiedy przestępcy wchodzili do tego garażu, zatrzymali ich funkcjonariusze. W samochodzie znaleziono 2 kg amfetaminy. Ranny przestępca był odurzony narkotykami.

Bandyci mają po 30 lat. Już wcześniej byli znani krakowskiej policji.

Przypomnijmy. Po południu, około godz. 15.30 konwojenci podchodzili do samochodu, którym mieli przewozić pieniądze. Z pobliskiego auta wypadło nagle dwóch zamaskowanych mężczyzn. Zaczęli strzelać. Konwojenci odpowiedzieli ogniem. Bandytom udało się uciec, ale bez pieniędzy.

Podczas strzelaniny ranny został konwojent. Mężczyznę, którego napastnicy trafili w nogę, przewieziono do szpitala. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

05:55