Nie należy tworzyć papieża z kolorowych pism, który przytula dzieci i właściwie nic nie robi poza tym - uważa Marek Zając, publicysta „Tygodnika Powszechnego”. Istnieje bowiem zagrożenie, że tworzona będzie legenda o papieżu, która nie będzie mieć wiele wspólnego z jego przesłaniem.

Jak temu zapobiec? Myślę, że odpowiedziałbym dwojako. Pierwsze to zdanie, które Vittorio Messori napisał na łamach „Corriere della Sera” po tym, jak Benedykt XVI pozwolił na natychmiastowe rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego sługi bożego Karola Wojtyły - papieża Jana Pawła II. Otóż Messori zapisał, że papieżowi nie potrzeba będzie pomników. Papieżowi jako błogosławionemu, a w przyszłości także świętemu, nie będzie potrzeba ołtarzy, jemu będzie potrzeba naśladowców.

Druga – wydaje mi się dosyć istotna sprawa: niedawno publikowaliśmy wywiad z przewodniczącym konferencji biskupów Anglii i Walii kardynałem Cormackiem Murphym O’Connorym. Kardynał powiedział coś niezwykle ważnego, otóż stwierdził, że papież nie bał się być nielubianym. Jan Paweł II zawsze postrzegał swoją posługę jako bycie znakiem sprzeciwu. Trzeba pamiętać o tym, że nauka Jana Pawła II jest trudnym wyzwaniem. Nie należy zmiękczać tego papieskiego radykalizmu, nie należy tworzyć takiego papieża przyjemnego, pluszowego, którego kocha cały świat; papieża z kolorowych pism, który przytula dzieci i właściwie nie robi nic poza tym. Papież potrafił odważnie, konsekwentnie głosić trudną naukę. Chrześcijaństwo zawsze w uszach wielu będzie brzmiało albo absurdalnie albo bezsensownie, albo wręcz rewolucyjnie. Papież takim człowiekiem był i nie powinniśmy o tym zapominać - mówi Marek Zając.

Publicysta „Tygodnika Powszechnego” podkreśla, że Jan Paweł II, który uosabiał w sobie wiele sprzeczności, w doskonały sposób jednoczył Kościół. Bardzo charakterystyczne, że papież – i tego powinniśmy się też uczyć w Kościele – w dużym stopniu uosabiał sprzeczności. Gdybyśmy się zastanowili nad charakterystycznym rysem tego pontyfikatu, znajdziemy bez kłopotu takie gesty, dokumenty i wypowiedzi papieskie, które świadczą o tym, że był konserwatystą. Również bez większego kłopotu znajdziemy gesty, dokumenty i wypowiedzi Jana Pawła II, które świadczą, że był wielkim reformatorem Kościoła i wielkim rewolucjonistą. Papież nie szukał trzeciej drogi albo złotego środka, ale szukał sposobu na to, żeby uosabiać w sobie te sprzeczności. To z resztą musi być charakterystyczne dla głowy Kościoła katolickiego. Ten człowiek uosabia w gruncie rzeczy – chcąc nie chcąc - to co prezentuje ponad miliard ludzi na świecie z bardzo wielu kultur, z różnych kontynentów, o bardzo różnych światopoglądach, a papież musi być tym człowiekiem, który ich łączy, a nie dzieli. I trzeba przyznać – mówię to nie dlatego, żeby pochwalić Jana Pawła II w rocznicę jego śmierci, ale mówię to zupełnie szczerze – pod tym względem, pod względem jednoczenia a nie dzielenia Jan Paweł II był absolutnym wzorem - uważa Marek Zając.

Legenda wokół osoby papieża zaczęła się tworzyć już za jego życia – uważa Wojciech Bonowicz, publicysta „Tygodnika Powszechnego” i miesięcznika „Znak”. Ten proces tworzenia się legendy jeszcze się nasilił pod koniec życia. W tej chwili mamy do czynienia z całkiem nowym zjawiskiem. Jeszcze nie zapomnieliśmy jak papież wygląda, a mamy już – w pewnym sensie – nowych papieży poprzez obraz filmowy. Wydaje mi się, że byłoby bardzo źle, gdyby ta legenda i te obrazy zakryły pamięć o żywym papieżu. Tego trzeba szalenie bronić, żeby ta legenda nie była przeciwko żywemu papieżu, ale żeby ona z niego czerpała - mówi Wojciech Bonowicz. Posłuchaj: