Nurkowie z Francji zlokalizowali czarną skrzynkę samolotu, który trzy dni temu wpadł do Morza Czerwonego. Udało się także ustalić miejsce, gdzie spoczywa wrak maszyny - twierdzi agencja Reutera.

Czarterowy Boeing 737 z prawie 150 osobami na pokładzie, rozbił się tuż po starcie z egipskiego kurortu Szarm el-Szejk. Większość ofiar katastrofy to turyści z Francji.

Francuskie media spekulują dziś, że tragedii można było prawdopodobnie zapobiec. "Kto jest winny?", "Katastrofa, która stanowi problem dla rządu", "To musiało się tak skończyć!" - to tytuły z pierwszych stron największych francuskich gazet.

Według mediów, już ponad rok temu Francja powinna po prostu zakazać samolotom egipskich linii "Flash Airlines" lądowania na nadsekwańskich lotniskach - podobnie jak zrobiła to Szwajcaria po kontroli technicznej w Zurychu jednego z dwóch samolotów tych linii. Okazało się, że normy bezpieczeństwa zostały złamane aż w 13 punktach, m.in. w kabinie pilotów brakowało instrumentów, były problemy z silnikami.

Szwajcaria powiadomiła o tych uchybieniach inne kraje europejskie, ale Francja nie podjęła decyzji o zakazie lądowania maszyn "FA" na nadsekwańskich lotniskach. Francuskie władz tłumaczą, że przeprowadziły 3 kontrole samolotów „FA”, ale nie wykazały one żadnych problemów technicznych, podobnie zresztą jak kontrola przeprowadzona w Polsce.

13:30