Dziki coraz częściej nachodzą gdańskie osiedla w poszukiwaniu jedzenia. Władze miasta próbowały rozwiązać problem na wiele sposobów. Na razie bezskutecznie. Jedyne, co pozostało, to odstrzał zwierząt.

Władze do tej pory nie umiały sobie poradzić z watahami dzików; zwierzęta błyskawicznie się rozmnażają. Dziki nie boją się ludzi, nie odstrasza ich też śmierdzący granulat „Dzik-stop”. Próbowano nawet wywieźć je do Borów Tucholskich, ale zawsze wracają.

Kolejny pomysł trójmiejskich urzędników to odłowienie lub odstrzelenie zwierząt.

Ludzie boją się dzików, ale stają w ich obronie. Może urzędników też odstrzelić, jak pójdą sobie na inne osiedle - proponuje jeden z mieszkańców terenów nawiedzanych przez zwierzęta.