Sejmowa komisja ds. służb specjalnych ma dziś badać sprawę dostarczenia "Życiu Warszawy" materiałów, w których „skruszony” gangster Jarosław S. ps. "Masa" obciążał Pawła Piskorskiego o rzekome związki z mafią.

8 lipca dziennik napisał, że według najnowszych zeznań "Masy", z gangiem pruszkowskim miał być powiązany m.in. Piskorski, były prezydent Warszawy.

O całej sprawie zrobiło się głośnio jednak dopiero po sejmowym wystąpieniu premiera w sprawie „afery starachowickiej”. Szef rządu mówiąc, iż afery nie dotyczą tylko jednej partii, powołał się na artykuł w warszawskiej gazecie. Szef klubu PO Jan Rokita zażądał odtajnienia domniemanego zeznania "Masy". Sam Paweł Piskorski zaprzecza, jakoby miał do czynienia z gangsterami.

Na podstawie posiadanych przeze mnie dokumentów i informacji chcę stwierdzić, że Jarosław S. nigdy nie pomówił pana posła Pawła Piskorskiego o przestępcze powiązania z grupą pruszkowską - wyjaśniał potem minister sprawiedliwości Grzegorz Kurczuk, a premier przeprosił klub PO i Piskorskiego za swe słowa.

Politycy PO zarzucili jednak premierowi, że mówił o zarzutach wobec Piskorskiego, mimo że już istniała notatka prokuratury o braku tego nazwiska w zeznaniach "Masy".

Wyrazili też obawy, że mogło dojść do prowokacji - podsunięcia gazecie celowo spreparowanej informacji, której ofiarą padł być może także premier. Właśnie to ma zbadać speckomisja, która obraduje bez udziału dziennikarzy.

09:25