Stan dwóch nastolatków rannych we wczorajszym wybuchu niewypału we wsi Brzezina w Zachodniopomorskiem jest nadal ciężki. Po eksplozji rannych zostało w sumie pięcioro dzieci, w tym troje ciężko. Wczoraj jedno z nich zmarło w szpitalu.

Do tragedii doszło w lesie między miejscowościami Brzeziny i Sułkowo w woj. zachodniopomorskim. Dzieci w wieku od 12 do 16 lat znalazły w lesie ponad 100 niewypałów, prawdopodobnie z czasów II wojny światowej. Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że dzieci postanowiły wziąć ze sobą pocisk moździerzowy. Jedno z dzieci upuściło pocisk i wtedy doszło do wybuchu.

Dwóch najciężej poszkodowanych chłopców ma rozległe rany klatki piersiowej. Jeden z nich przebywa na oddziale chirurgicznym w Choszcznie. Drugi jeszcze wczoraj został przewieziony do szpitala w Szczecinie, gdzie przeszedł skomplikowaną operację wyciągnięcia odłamków z brzucha. W tej chwili jego stan jest już ustabilizowany.

Dwaj pozostali chłopcy trafili do szpitala w Pyrzycach. Eksplozja poraniła im ręce i nogi. Niestety, nie udało się uratować piątego nastolatka. Lekarz dyżurny powiedział, że 13-letni chłopiec miał ciężkie i rozległe urazy. To właśnie on upuścił pocisk.

foto Archiwum RMF

13:00