Wczoraj w Barcelonie obradować mieli przedstawiciele Banku Światowego. Szczyt jednak odwołano w obawie przed protestami. Przeciwnicy globalizacji swojego protestu nie odwołali. 22 osoby aresztowane i ponad 30 rannych - to bilans wczorajszej manifestacji.

Początkowo wszystko przebiegało zgodnie z zapowiedzią organizatorów. Mieszkańcy Barcelony oraz reprezentanci 350 organizacji z całego świata przemierzyli główną ulicę miasta. Pokojowy protest zakończyli na głównym placu miasta. „Gorąco” zrobiło się nie w trakcie a dopiero po zakończeniu marszu, kiedy wszyscy mieli rozejść się do domów. Co najmniej 100 zamaskowanych osób zaczęło rozbijać szyby wystawowe, niszczyć budki telefoniczne i oddziały banków. Do akcji wkroczyła policja. Niepokoje trwały 2 godziny. Policjanci używali armatek wodnych i gumowych kul. Zdaniem organizatorów to właśnie oni wszczęli bijatykę, aby udowodnić, że manifestacje przeciwko globalizacji nie mogą być pokojowe. Policjanci natomiast twierdzą, że posiadają taśmę wideo, na której wyraźnie widać, kto zaczął demolować miasto.Posłuchaj relacji korespondentki Radia RMF Ewy Wysockiej:

Niewiadomą jest również liczba uczestników manifestacji. Organizatorzy mówią o 20 tysiącach, policja jest zdania, że nie było ich więcej niż osiem tysięcy.

Foto EPA

09:00