Gdański sąd zwrócił prokuraturze akt oskarżenia w sprawie nielegalnego sprzedaży broni wartej ok. 4,5 mln dolarów do krajów objętych embargiem ONZ. Powodem decyzji jest niekompletny materiał dowodowy – poinformował sędzia Rafał Strugała. Postanowienie nie jest prawomocne.

Dowody, których brakuje w akcie oskarżenia, mogą mieć znaczenie dla oceny winy oskarżonych - powiedział przewodniczący IV Wydziału Karnego Sądu Rejonowego w Gdańsku Rafał Strugała. Strugała odmówił jednak ujawnienia szczegółów uzasadnienia. Sprawa ma bowiem tajny charakter.

Strugała potwierdził, że dwa wnioski o zwrot sprawy prokuraturze, złożone przez jednego z oskarżonych i obrońcę, uzasadniały taką konieczność treścią publikacji w "Rzeczpospolitej" z 22 października 2002 r.

Tego dnia Sąd Rejonowy w Gdańsku, powołując się na artykuł w gazecie, odroczył proces oskarżonych o nielegalny handel bronią. Później zmarł przewodniczący składu sędziowskiego i postępowanie zostało przerwane.

Według "Rz", są dowody na to, że za nielegalne operacje odpowiedzialni są oficerowie i współpracownicy wojskowych służb specjalnych.

Obecnie na ławie oskarżonych zasiada sześciu mężczyzn; byłych szefów lub współpracowników firm: PHU "Cenrex", "Cenrex”, PHZ "Steo". Wśród oskarżonych jest także major Wojska Polskiego.

Oskarżeni handlowali bronią w latach 1992-96. Z Polski "wyeksportowano" w tym czasie m.in. ponad 20 tys. pistoletów TT, kilkaset karabinów automatycznych kałasznikow, ok. 10 karabinków dla strzelców wyborowych, kilka tysięcy tzw. "pepesz", kilkaset sztuk granatników, pociski moździerzowe i kilka milionów sztuk amunicji.

Prokuratura twierdzi, że amunicja i pistolety trafiały m.in. do objętych embargiem ONZ Chorwacji i Somalii. Bronią posługiwały się także grupy przestępcze działające na terenie Rosji, Łotwy, Estonii, Niemiec, a także polscy bandyci.

Foto: Archiwum RMF

18:25