Jurajscy goprowcy musieli wczoraj pomagać młodemu turyście, który wspiął się na kilkudziesięciometrową basztę ruin zamku w Mirowie koło Zawiercia. Kiedy zapadł zmrok, mężczyzna wpadł w panikę i nie potrafił zejść samodzielnie.

Akcja była bardzo ciężka, ponieważ z XIV-wiecznej baszty odpadały kamienie, które mogły ranić ratowników.

Jego jakiś nieostrożny ruch może spowodować, że on sam zleci z tej baszty, pociągając za sobą kupę głazów, które mogą spaść na ratowników - mówił w czasie akcji szef jurajskich goprowców, Piotr van der Cooghen.

Przed godz. 23 do turysty dotarł jeden z ratowników, który na linach zjechał wraz z nim z baszty. Turysta nie odniósł żadnych obrażeń. W momencie, kiedy wszedł do góry i zapadł zmrok, wpadł w panikę no i został. Może i całe szczęście, że został, bo być może pod zamkiem wyrósłby następny krzyż - mówił już po akcji van der Cooghen.

06:00