Lekarze zlekceważyli objawy sepsy u mojej córki - powiedziała mi matka szesnastolatki, która w sobotę zmarła w szpitalu. Oto co mnie udało się w tej sprawie ustalić.

Dziewczyna chorowała od kilku dni, najpierw wyglądało to na przeziębienie. W piątek zaczęła słabnąć, pojawiły się wymioty. W sobotę nad ranem matka zawiozła ją do prywatnej przychodni, lekarz stwierdził zapalenie płuc i skierował do szpitala. Rodzina wybrała Szpital Wolski. Dziewczyna trafiła tam przed godziną 11. Lekarze zrobili badania krwi, wyniki były bardzo złe. Zarządzono kolejne badania i prześwietlenia, dopiero, gdy dziewczyna zaczęła się dusić wezwano anestezjologów, a po kolejnych badaniach zaczęto podejrzewać sepsę i zaczęły się poszukiwania placówki, która mogłaby ją przyjąć. Dariusz Wojciechowski, wicedyrektor do spraw lecznictwa Szpitala Wolskiego tłumaczył, że nie wszystkie placówki są przygotowane do leczenia sepsy i dlatego pacjentka musiała zostać przewieziona do innego szpitala. Trafiła na Lindleya. Tam po kilku godzinach zmarła. Posłuchaj mojego reportażu:

Matka dziewczyny zgłosiła sprawę na policji, jej zdaniem lekarze zlekceważyli swoje obowiązki. Prokuratorzy już przesłuchali kilku świadków, zabezpieczyli też dokumentację medyczną. Trwa postępowanie wyjaśniające.