Ameryka obchodzi drugą rocznicę tragicznych zamachów z 11 września. W atakach na Nowy Jork i Waszyngton oraz w Pensylwanii, gdzie spadł czwarty z porwanych samolotów, zginęło ponad 3 tysiące osób. We wszystkich tych miejscach odbyły się ceremonie żałobne z udziałem rodzin ofiar.

Tegoroczne ceremonie różnią się od obchodów pierwszej rocznicy zamachów. Ameryka jest w innej sytuacji niż przed rokiem. Politycy poróżnieni przed zbliżającym się rokiem wyborczym, pozostawili rodzinom ofiar prawo do wspominania swoich bliskich. Mówili mniej niż przed rokiem, nie komplikowali swą obecnością uroczystości.

Wiceprezydent Dick Cheney, który miał się pojawić na Grand Zero, przychylił się do sugestii burmistrza Nowego Jorku i odwołał swój udział.

Ale Amerykanie nie tylko wspominają tragedię, ale myślą także o jej skutkach – możliwości przyszłych zamachów, misji w Iraku – nazywanej przez Busha

największą areną wojny z terroryzmem - wątpliwościach, jak wiele można poświęcić w imię zapewnienia bezpieczeństwa.

Mimo upływu 2 lat wciąż nie zidentyfikowano szczątków połowy ofiar, nie posunięto do przodu śledztwa, które miało ujawnić wspólników porywaczy, nie wyjaśniono zasad wypłacenia odszkodowań.

22:35