Otwarte Fundusze Emerytalne mają zostać ograniczone, ale w zamian dostaną możliwość inwestowania wszystkich naszych pieniędzy na giełdzie. Tak wyglądają najnowsze pomysły czołowych polityków Platformy Obywatelskiej - ustalił dziennikarz RMF FM Krzysztof Berenda.

Przede wszystkim rządzący chcą obniżyć prowizje pobierane przez OFE. Najczęściej rozważane jest powiązanie ich z wynikami wypracowywanymi przez zarządzających. Po drugie rząd trzyma się pomysłu, by zaczynając na 10 lat przed emeryturą, co roku jedna dziesiąta naszych oszczędności w OFE była przenoszona do ZUS-u. Ma się to odbywać w cyklu miesięcznym. W założeniu ma to nas zabezpieczyć przed przyszłymi kryzysami finansowymi. Chodzi o to, że jeżeli na dzień przed naszym przejściem na emeryturę, na giełdzie doszłoby do potężnego kryzysu, to emeryci mogliby momentalnie stracić większość oszczędności. To ma złagodzić te szoki.

Tyle ograniczania. W zamian OFE miałyby dostać możliwość inwestowania wszystkich naszych oszczędności na giełdzie, a nie w państwowe obligacje. Wtedy sprawa byłaby czysta. Nie byłoby tego, co przeszkadza ministrowi finansów, czyli tego, że państwo się zadłuża, bo wypuszcza obligacje, które są skupowane przez OFE - proponuje szef sejmowej komisji finansów, profesor Dariusz Rosati z Platformy Obywatelskiej.

Oprócz tego rząd trzyma w zanadrzu bardziej drastyczne rozwiązania. Możliwe, że w przypadku nasilenia kryzysu rząd w ogóle wstrzyma na kilka lat przekazywanie pieniędzy do OFE - mówi nam jeden z polityków PO. Inny scenariusz nakreślił w Kontrwywiadzie RMF FM były premier, a obecnie szef Rady Gospodarczej przy premierze Jan Krzysztof Bielecki. Pierwszy raz przyznał, że możliwe jest całkowite przejęcie pieniędzy z OFE przez ZUS.

OFE na wojennej ścieżce

Otwarte Fundusze Emerytalne nie chcą złagodzić swojej propozycji. Dalej twardo trzymają się propozycji, by nasze emerytury z OFE były wypłacane przez określoną liczbę lat, a nie dożywotnio. Chodzi oczywiście o pieniądze. Dla nich prostszym, lepszym i bardziej opłacalnym rozwiązaniem byłoby wypłacanie naszej emerytury przez określoną liczbę lat.

Szefowie OFE twierdzą przy tym, że w razie czego są gotowi wypłacać nam te pieniądze dożywotnio, ale za żadne skarby nie chcą pokazać, jak miałoby to wyglądać w liczbach. Pewnie dlatego, że byłyby to śmiesznie niskie emerytury. Dla rządu to sztywne stanowisko funduszy jest kolejnym argumentem za ich ograniczeniem lub nawet likwidacją.

(bs)