Waluty obce są najtańsze od wielu miesięcy. W ostatnich godzinach kurs złotego nadal się umacnia - tylko dziś dolar stracił 3 grosze. To oznacza tańszy import, przede wszystkim ropy, ale to umocnienie się złotego jest tylko pozornie dobrą informacją. "Z tego wzmocnienia złotego nie należy się przesadnie cieszyć, to nie jest trwałe, nie ma trwałych fundamentów" - mówi w RMF FM ekonomista, profesor Witold Orłowski.

W momencie pisania tego artykułu euro kosztuje 4 zł 43 grosze. Ostatni raz waluta była notowana tak nisko niemal trzy lata temu, w sierpniu 2020 roku. Dolar amerykański wyceniany jest na 4 zł 11 groszy. Takie poziomy widzieliśmy w styczniu 2022 roku. Za franka szwajcarskiego trzeba zapłacić dziś 4 zł 55 groszy, dokładnie tyle, ile rok temu. We wrześniu 2022 roku frank kosztował już jednak 5 złotych. Funt brytyjski również tanieje, dziś jest sprzedawany za 5 zł 18 groszy.

Na kurs dolara z pewnością wpłynęły czwartkowe dane z amerykańskiego rynku pracy - wówczas waluta ta straciła 3 grosze w ciągu jednego dnia. Ale dziś znów dolar notuje podobne spadki. Jutro natomiast poznamy odczyt inflacji w Stanach Zjednoczonych, co również może załamać kurs dolara. Umocnienie się złotego wynika więc przede wszystkim z braku czynników zewnętrznych, które mogłyby go osłabiać. Jednak sporo to mówi też o sytuacji w kraju, bo czynniki wewnętrze równie mocno wpływają na kurs krajowej waluty.

Nie do końca jest się z czego cieszyć, bo umocnienie jest bardzo dobre jeśli wynika z szybkiego wzrostu gospodarczego czy szybkiego wzrostu wydajności pracy - mówi w RMF FM ekonomista, prof. Witold Orłowski. A wzmocnienie waluty wcale nie jest dobrą rzeczą, jeśli wynika ze spekulacyjnego napływu kapitału czy zadłużania się. I niestety w Polsce mamy do czynienia z tą drugą sytuacją.

Polska, po okresie w którym mieliśmy nadwyżki w relacjach z zagranicą, w tej chwili zaczyna się już zadłużać. Zaciągamy kredyty, napływają dewizy do Polski, jest ich na rynku coraz więcej - problem będzie, gdy trzeba będzie je kiedyś spłacać - mówi prof. Orłowski.

Niekorzystnych przyczyn umocnienia się złotego jest jednak więcej.

Po drugie mamy złą sytuację na rynku, złą sytuację w gospodarce, co powoduje, że znacznie zmniejszyliśmy zakupy towarów importowanych, nie dlatego, że stały się znacznie droższe, tylko dlatego, że zwykle towary importowane są droższe od krajowych. Nasz eksport się trzyma, natomiast import dość wyraźnie spada. I to znowu powoduje, że popyt na euro, na dolary jest stosunkowo nieduży, a podaż jest całkiem spora, z powodu kredytów zaciąganych, z powodu tego co gospodarka zarobi na eksporcie - tłumaczy ekonomista.  Jest jeszcze trzeci element - to kwestia obligacji skarbowych wykupowanych przez inwestorów. Inwestorzy obserwują Polskę, oczywiście sytuacja finansowa się pogarsza, więc mogą być bardziej ostrożni, natomiast w tej chwili uznają, że ryzyka bankructwa Polski, że Polska nie będzie tanie wykupywać swoich obligacji, w tej chwili nie ma.  W związku z tym trzymają te obligacje zarabiając na nich, i to powoduje, że złoty jest w tej chwili mocny.

To aktualne umocnienie polskiej waluty nie potrwa długo, twierdzą ekonomiści. To nie jest trwałe, nie ma trwałych fundamentów. Niech nikomu nie przychodzi do głowy, żeby brać kredyt w walutach obcych, bo złoty będzie teraz mocniejszy, bo podejrzewam, że się przejedzie na tym, jak ci, który brali kiedyś kredyt we frankach - ostrzega prof. Orłowski.

I jak prognozuje ekonomista wyraźne osłabienie złotego nadejdzie, ale nie jest to kwestia najbliższych miesięcy.