​Węgry mocno podnoszą stopy procentowe. Bank centralny poinformował o podwyżce głównej stopy o 200 punktów bazowych, do 9,75 proc. Władze mocno obawiają się inflacji, a prezes banku już od roku krytykuje rząd za luźną politykę fiskalną.

Narodowy Bank Węgier poinformował o podniesieniu głównej stopy o 200 punktów bazowych. Tym samym jest ona na poziomie 9,75 proc. i zrównała się tygodniową stopą depozytową.

Sytuacja na rynkach finansowych, jaka rozwinęła się w ostatnich dniach, zwiększa ryzyko trwałych efektów inflacyjnych i wyraźnie zagraża stabilności cen - napisano w komunikacie.

Inflacja na Węgrzech jest wysoka, w czerwcu wyniosła 11,7 proc. Należy jednak pamiętać, że Budapeszt wykorzystuje szereg narzędzi do tłumienia dynamiki wzrostu cen. Regulowane są ceny niektórych produktów spożywczych, a także paliw - te są dzięki temu najtańsze w Europie. Stacje wprowadzają limity, gdyż obawiają się braków.

Narodowy Bank Węgier jest przekonany, że inflacja będzie dalej rosła i w związku z tym zapowiada kontynuację zacieśniania polityki pieniężnej. Wiceprezes Barnabás Virág powiedział, że podwyżki stóp procentowych mogą zostać wstrzymane, jeśli uspokoi się dynamika wzrostów cen. A na to się na razie nie zanosi.

Węgierskie władze podjęły tak radykalny krok także w związku z sytuacją forinta. Waluta radzi sobie najsłabiej w regionie, co jest efektem chociażby niepopularnej decyzji Fideszu o szerokim opodatkowaniu "nadmiarowych zysków" licznych branż. To mocno zniechęciło inwestorów. Na słabość waluty wpływają także problemy z praworządnością i w związku z tym dalszy brak akceptacji Krajowego Planu Odbudowy przez Komisję Europejską.

Podnoszenie stóp procentowych ma na celu m.in. wystudzenie popytu, poprzez ograniczenie akcji kredytowej i wyższe raty. Na Węgrzech ten kanał transmisji polityki monetarnej jest słabszy niż w Polsce. Zaledwie jedna trzecia kredytów nad Balatonem jest na zmiennej stopie, kiedy u nas jest to zdecydowana większość. 

Polityce banku centralnego nie pomaga polityka Fideszu, co od dawna krytykował prezes György Matolcsy. Przed wyborami Budapeszt znacząco podnosił płace, obniżał podatki i zwiększał wydatki. Kreacja pieniądza jest tam na poziomie dużo wyższym niż w Polsce i Czechach.