Święta to czas, kiedy potrzebujący liczą na nasze dobre serca, a korzystają z tego oszuści i naciągacze. Na ulicach, w supermarketach aż roi się od ludzi z puszkami, którzy potrafią coraz częściej pukać także do naszych mieszkań.

Każdy zapewnia, że zbiera na szczytny cel – np. na pokrycie kosztów operacji, rehabilitacji, dla samotnej matki wychowującej pięcioro dzieci. Tymczasem prawda o chorym dziecku albo potrzebującej matce bywa brutalna jak kubeł zimnej wody: Kiedyś ostatnie pieniądze oddałam panu na leczenie dziecka, po czym widziałam go z tym dzieckiem na zakupach i robił takie zakupy jakich ja swojemu dziecku nie robię - mówi jedna z oszukanych osób.

Niestety, takich „naciągniętych” ludzi jest coraz więcej. Może się więc okazać, że ci, którzy zbierają pieniądze po to, by naprawdę komuś pomóc, wrócą kiedyś z pustymi puszkami.

Według policjantów, oprócz identyfikatorów przydałaby się jakakolwiek możliwość weryfikacji kwestujących. Dlatego takie akcje coraz częściej przenoszą się na sale koncertowe. Z drugiej jednak strony, są jeszcze ludzie, których trudno zrazić i mimo wszystko nie potrafią obojętnie przejść obok osoby, która wyciąga rękę po datek.

19:10