Resort sprawiedliwości wie o kolejnym ułaskawieniu mafioza - powiedział Lech Kaczyński. Nie ujawnił jednak żadnych szczegółów. Minister Sprawiedliwości stwierdził natomiast, że wszczęcie postępowania w sprawie ułaskawienia "Słowika" przez Lecha Wałęsę to nie rozgrywka polityczna. Kaczyński uważa, że śledztwo po prostu musiało zostać wszczęte.

Minister bardzo zdecydowanie mówił, że śledztwo nie ma nic wspólnego z jakąkolwiek grą polityczną: "Ja tutaj z olbrzymią siłą chciałbym odrzucić tego rodzaju przekonania" – zapewniał Kaczyński. Minister tłumaczył, że śledztwo zostało wszczęte bo po prostu nie było innego wyjścia, a jego nie wszczęcie byłoby naruszeniem prawa i dodał, że jest to śledztwo w sprawie, a nie przeciwko konkretnej osobie. "Jeśli znajdą się dowody - trzeba sporządzić akt oskarżenia, jeśli ich nie będzie - sprawa zostanie umorzona" - zaznaczył Kaczyński. Szef resortu sprawiedliwości nie chciał ujawnić żadnych szczegółów. Nie wiadomo więc nawet czy postępowanie zostało rozpoczęte na podstawie jakichś dokumentów czy też zeznań świadków. Lech Kaczyński powiedział, że wie o jeszcze jednym ułaskawieniu osoby z kręgu ludzi związanych ze „Słowikiem”. O kogo chodzi i kiedy doszło do ułaskawienia, tego też dokładnie nie wiadomo.

Jak podały kilka dni temu telewizyjne "Wiadomości" prokuratura dysponuje dowodem na przyjęcie łapówki przez dwóch wysokich rangą pracowników Kancelarii Lecha Wałęsy. Urzędnicy ci mieli otrzymać od przestępców z Pruszkowa kwotę 150 tysięcy dolarów. Jeśli prokuratura udowodni współpracownikom Lecha Wałęsy winę będą oni mogli spędzić za kratkami nawet do 10 lat.

Przypomnijmy: Lechowi Wałęsie przypomniano ostatnio, że w czasie gdy był prezydentem, ułaskawił jednego z bossów pruszkowskiej mafii. Andrzej Zieliński, pseudonim "Słowik" jest teraz poszukiwany jest listem gończym. Minister sprawiedliwości Lech Kaczyński nazwał wtedy całą sprawę "skandalem" i zapowiedział, że będzie dążył do jej wyjaśnienia. Lech Wałęsa poproszony o przypomnienie okoliczności tego aktu łaski twierdził początkowo, że zrobił to przez przypadek, bo "podsunięto mu do podpisu papiery". Później stwierdził, że w chwili gdy zwalniał „Słowika”, ten jeszcze nie był groźnym gangsterem i jednym z szefów mafii: „Czy ja mogłem przewidzieć, że z pani – przedszkolanki, ładnej malutkiej dziewczynki - wyrośnie taka dziennikarka? Więc jak ja mogłem przewidzieć, że on potem będzie kimś takim? Wtedy jeszcze nie było zorganizowanego działania. Nie było mafii i ten pan nie był takim człowiekiem.” – powiedział wtedy sieci RMF FM Lech Wałęsa.

foto RMF FM i Komenda Główna Policji

08:00