Czy sprzedaż długów bankom uratuje samorządowe budżety? Od kilku miesięcy władze Gdańska prowadzą tajne rozmowy z instytucjami finansowymi, które mogłyby spłacić gigantyczne zadłużenie wobec wspólnot mieszkaniowych. Sprzedania długów nie wyklucza też Kraków.

Stan finansów gdańskiego Zarządu Nieruchomości Komunalnych jest makabryczny. Mieszkańcy winni są 102 miliony zł, a miasto mieszkańcom 50 mln zł.

By odzyskać te pierwsze pieniądze, można straszyć eksmisjami, by odzyskać pieniądze od miasta – np. za remont dachu kamienicy – można skierować sprawę do sądu i właśnie tego przestraszyli się urzędnicy. Jak mówią, przegrane procesy mogą wielokrotnie pomnożyć te 50 mln.

Dlatego chcą sprzedać miejskie długi bankowi, który może je spłacić szybciej. Oznacza to, że wspólnoty mieszkaniowe mają szansę na odzyskanie pieniędzy już niedługo. Niestety, bank zgłosi się po wyłożone pieniądze wraz z odsetkami i tak kolejny raz za urzędniczą bezmyślność, będą musieli zapłacić wszyscy mieszkańcy Gdańska.

30 mln zł długu plus kilka kolejnych jako odsetki - takie zaległości wobec gminy mają mieszkańcy Krakowa, którzy nie płacą czynszów. Mamy dwa warianty. Pierwszy przewiduje (...) tzw. szybką ścieżkę do ściągania należności, jeśli chodzi o te sprawy, które zostały zakończone prawomocnym wyrokiem sądowym. Jeśli to zawiedzie, będziemy starać się działać alternatywnie – być może poprzez sprzedaż długów, być może przez połączenie jednego z drugim - mówi Marek Hareńczyk z Zarządu Budynków Komunalnych w Krakowie.

„Szybka ścieżka” ma polegać na tym, że wnioski o egzekucję należności, złożone przez gminę, będą rozpatrywane w pierwszej kolejności. Zasądzona przez sądy na rzecz Krakowa kwota przekracza 10 mln zł. Władze Krakowa dają sobie miesiąc na sprawdzenie, czy ten pomysł sprawdzi się w praktyce.

08:45