Rosja zamierza w nocy zakręcić Białorusi kurek z gazem. Ma to zmusić Białoruś do uległości, ale może też skończyć się tym, że nasi sąsiedzi będą kradli z rurociągów tranzytowych gaz przeznaczony dla Polski i Europy Zachodniej.

Dotychczas Białorusinom udawało się unikać spełniania rosyjskich żądań, ale wygląda na to, że cierpliwość Moskwy właśnie się skończyła. Mińsk nie ma pieniędzy, ale dzięki temu, że dużo mówił o integracji z Rosją, dostawał w nagrodę gaz, który kosztował tyle samo, ile w sąsiednich regionach Rosji (cena jest aż 5 razy niższa niż w Polsce).

Wygląda jednak na to, że miarka się przebrała. Prezydentowi Władimirowi Putinowi przestało się podobać utrzymywanie Mińska, który chciał połączenia z Rosja tylko pozornie. Moskwa zasugerowała więc przejście na ceny rynkowe, chociaż i tak promocyjne, tylko dwa razy mniejsze niż w Polsce.

Białorusinom ten pomysł nie przypadł do gustu, Rosjanie zaproponowali więc, że kupią pakiet kontrolny Bieltransgazu, czyli głównej białoruskiej firmy gazowniczej. Chcieli zapłacić 300 mln dolarów i dorzucić dostawy nadal taniego gazu. Mińsk w odpowiedzi zażądał prawie 10 razy tyle, ale nadal chce tanio kupować gaz.

Końca negocjacji nie widać, Rosja zdecydowała się więc na użycie dodatkowych argumentów, ale czy naprawdę wyłączy dzisiaj gaz, nie wiadomo. Obserwatorzy obawiają się, że w takim wypadku Białorusini zaczną podkradać gaz płynący tranzytem na Zachód. Według specjalistów, zapasy gazu na Białorusi wystarczą na 3-4 tygodnie.

13:25