Wiceminister rolnictwa Jerzy Plewa twierdzi, że rewolucyjna reforma unijnej polityki rolnej jest korzystna dla Polski. Nie jest to jednak takie oczywiste. W dłuższej perspektywie uniezależnienie dopłat dla rolników od produkcji może przeszkodzić w restrukturyzacji polskiego rolnictwa, utrwalając rozdrobnienie gospodarstw rolnych.

Zmiany, ustalone w Luksemburgu, mogą sprzyjać rozdrobnieniu polskich gospodarstw, gdyż nie dają one impulsu w postaci zachęty do produkowania, aby konsolidować i intensyfikować gospodarstwa, tak jak to przez lata robiła Unia.

W dodatku, po upływie 10-letniego okresu przejściowego, gdy dopłaty dla polskich rolników powinny już wynosić 100 proc. tego, co otrzymują Francuzi czy Niemcy, okaże się, że w praktyce są to o wiele mniejsze pieniądze. Polak, za jeden hektar takiej samej gatunkowo ziemi, będzie otrzymywał połowę tego, co jego francuski czy niemiecki kolega. A to dlatego, że dopłaty będą wyliczane także na podstawie historycznie ujętej wydajności za hektar, a w Polsce plony będą dwukrotnie niższe od tych w gospodarstwach o intensywnej produkcji.

Niekorzystne w unijnej reformie jest dla polskich rolników także to, że zniesiono interwencję na rynku zboża - Polska jest jednym z jego największych producentów. Poza tym nasz kraj nie uzyskał także przedłużenia czasu na wprowadzenie niezbędnych, ale bardzo kosztownych kontroli dobrostanu zwierząt w gospodarstwach hodowlanych.

Co o reformie unijnego rolnictwa wiedzą polskie instytucje? W polskiego rolnika, szukającego informacji na ten temat, wcielił się reporter RMF Paweł Świąder. Posłuchaj:

21:30