​Obóz rządzący i Kancelaria Prezydenta poważnie rozważają zmianę kandydata na prezesa Narodowego Banku Polskiego. Prawo i Sprawiedliwość, nawet we własnych szeregach, nie może znaleźć większości dla reelekcji Adama Glapińskiego. Dla obecnego prezesa obciążeniem jest nie tylko sytuacja gospodarcza, ale przede wszystkim jego własna postawa, dezynwoltura i bizantyjski styl sprawowania rządów w NBP.

Wniosek o ponowne powołanie Adama Glapińskiego prezydent przesłał do Sejmu pod koniec stycznia. Początkowo Kancelarii Prezydenta zależało na jak najszybszym głosowaniu. Chwilę przed wybuchem wojny w Ukrainie w Sejmie planowano nawet rozstrzygnięcie wniosku. Początkowo odłożyła je rosyjska agresja, ale z każdym kolejnym dniem liczba chętnych do popierania Glapińskiego malała. Dlatego po dwóch i pół miesiącach od złożenia przez prezydenta pisma, Sejm nadal nie poddał go pod głosowanie.

Jak nieoficjalnie dowiadują się dziennikarze RMF FM, problemy z większością urosły do tego stopnia, że prezes NBP prowadzi osobiste rozmowy z politykami Konfederacji, licząc że ich głosy zapewnią mu reelekcję.

W obozie rządzącym pojawia się nawet nazwisko ewentualnego nowego kandydata, pochodzącego z grona doradców prezydenta Andrzeja Dudy. Adam Glapiński nadal oficjalnie cieszy się poparciem swojego środowiska. Jego zwolennicy przekonują, że odkładanie głosowania nad jego kandydaturą to kwestia czysto techniczna. 

Obecnego prezesa NBP cały czas w wywiadach wspiera też prezes Jarosław Kaczyński. W dzisiejszej rozmowie w Radiu Plus zapewniał, że Glapiński "uzyska" poparcie klubu PiS.

Sejm nowego szefa Narodowego Banku Polskiego musi powołać przed 21 czerwca. Wtedy bowiem się kończy kadencja obecnego prezesa. 

Opracowanie: