Gdyby nie oszuści podatkowi, Polska byłaby bogatsza co najmniej o 5,8 miliarda złotych rocznie. Tak wynika z wyliczeń Kontroli Skarbowej. Dziś w Faktach RMF FM i na RMF24.pl będziemy mierzyć bardzo trudną do oszacowania szarą strefę.

Zdecydowanie najwięcej oszustów pojawia się w handlu, bo Polacy najczęściej wyłudzają albo unikają płacenia podatku VAT. Rocznie skarbówka wykrywa aż 120 tysięcy lewych faktur, głównie w firmach handlujących paliwami i złomem.

W ostatnich latach na popularności zyskuje także sprzedaż internetowa, czyli wirtualne sklepy. Tu również bardzo często handlowcy starają się nie płacić podatku. Podobnie jest przy handlu nieruchomościami.

Co ciekawe, oszustwa podatkowe zdarzają się nawet w sektorze publicznym, zwłaszcza w samorządach. Okazało się na przykład, że w jednym z miast dyrektorzy szkół wyłudzali subwencje należne uczniom o specjalnych potrzebach edukacyjnych. W raportach podawali o wiele zawyżoną liczbę takich uczniów, a przekazywane pieniądze zasilały budżety samorządowe. Jeszcze bardziej bulwersujący przykład to przewoźnik publiczny, wyłudzający dopłaty do biletów dla dzieci niepełnosprawnych i ich opiekunów. Tych przykładów jest więcej. A tylko te dwa ograniczyły wpływy budżetowe o prawie 4 miliony złotych.

Druga grupa Polaków, uciekających do szarej strefy, to ludzie, którzy pracują "na czarno". Organizacja pracodawców prywatnych Lewiatan twierdzi, że aż jedna trzecia firm zatrudnia ludzi na takich warunkach. W firmach remontowo-budowlanych i transporcie problem jest jeszcze poważniejszy, bo dotyczy niemal połowy pracowników. Rozwiązaniem mogłoby być nie tyle zwiększenie kontroli, ile obniżenie kosztów pracy, które w Polsce są koszmarnie wysokie.

Łącznie z tych wszystkich powodów Polska jest biedniejsza o prawie sześć miliardów złotych rocznie, czyli mówiąc obrazowo - równowartość trzech Stadionów Narodowych.

Wiceminister finansów o drobnych oszustwach podatkowych przedsiębiorców

Szara strefa w Polsce to nawet wielokrotność długu publicznego - podkreśla w rozmowie z reporterem RMF FM Romanem Osicą wiceminister finansów Andrzej Parafianowicz, odpowiedzialny w resorcie za ściganie przestępstw skarbowych. Twierdzi także, że znaczną część pieniędzy, które nie trafiają do budżetu, państwowa kasa traci przez drobne oszustwa podatkowe przedsiębiorców. Minister wymienia przykład kelnera w restauracji. Jeśli nie dadzą nam paragonu, tylko tzw. rachunek kelnerski, czy to oznacza, że nasz obiad będzie o 23 procent tańszy? - pyta. Zdaniem Parafianowicza, trzeba więc brać paragony wszędzie, gdzie to tylko możliwe, bo w ten sposób nie dajemy możliwości oszukiwania siebie i państwa.

Przedsiębiorcy się z tą argumentacją zgadzają, ale jednocześnie zaznaczają, że gdyby państwo obniżyło i ujednoliciło podatki oraz ułatwiło sposób prowadzenia działalności gospodarczej, która w Polsce jest wyjątkowo skomplikowana, problemu by również nie było.

Celnicy punktują dziurawe przepisy

Podpowiedzi w sprawie sposobów ograniczenia szarej strefy, które miałyby dać budżetowi nawet kilkanaście miliardów złotych wpływów, mają dla Ministerstwa Finansów również celnicy.

Ich pierwszą i podstawową radą jest zrównanie stawek akcyzy na towary, które są różnie opodatkowane w zależności od wykorzystania. Przykładem są choćby paliwa. Dokładnie ten sam olej, jako napędowy jest obłożony akcyzą, a jako opałowy już  nie - choć to te same substancje. Celnicy twierdzą, że jeśli każdy kupujący olej, niezależnie od jego przeznaczenia, zapłaci akcyzę, a później wystąpi o zwrot w podatku , gdy ogrzewa tym olejem dom,  problem szarej strefy zniknie a państwo zarobi na tym miliardy.

Podobnie jest zresztą ze spirytusem, który jako płyn do spryskiwaczy nie podlega akcyzie, a jako alkohol do picia już tak.

Celnicy chcą także nadania im kompetencji podobnych do policji, szczególnie wykonywania działań operacyjno-śledczych, tak by mogli skutecznie wyłapywać tych, którzy oszukują.