Urząd Rejestracji Leków, mimo że został powołany pół roku temu, wciąż nie działa tak, jak powinien. Urząd zatrudnia tylko kilku specjalistów, nie ma prezesa, a w ciągu roku jest w stanie rozpatrzyć zaledwie 500 wniosków o dopuszczenie danego leku na rynek.

Cenzurka wystawiona przez Urząd jest dla firm farmaceutycznych przepustką do wejścia nie tylko na rynek europejski, ale także do utrzymania się na polskim podwórku. Jednak to, że URL może rozpatrzyć jedynie 500 wniosków rocznie oznacza, iż polskie nowe leki nie pojawią się szybko na rynku, a po wejściu do UE, z aptek może zniknąć kilka tysięcy specyfików, które nie doczekają się rejestracji zgodnej z unijnymi wymogami.

Może się też zdarzyć, że polskie firmy farmaceutyczne całkowicie znikną z rynku:

Może się okazać, że za rok nie będzie większości firm, bo nie spełnią unijnych wymagań formalnych - mówi Krzysztof Raczyński z Polfarmedu.

W jeszcze gorszej sytuacji są producenci skomplikowanego sprzętu medycznego, którzy nie mają okresu przejściowego i swoje produkty – za olbrzymie pieniądze - muszą rejestrować za granicą.

Foto: Archiwum RMF

18:25