Po „czarnym poniedziałku” polska giełda na początku nie mogła zaczerpnąć powietrza. Po rozpoczęciu sesji dominował kolor czerwony, a to oznaczało dalszy ciąg spadków. Teraz jednak warszawski parkiet wychodzi na prostą. Główny indeks WIG 20 jest na plusie. Wzrósł już do 0,4 procent.

Jeszcze rano nastroje na giełdzie były znacznie gorsze niż tydzień temu, gdy wydawało się, że osiągnięto dno. W tej chwili jest nieco lepiej, ale i tak wszyscy z niepokojem patrzą na Stany Zjednoczone i czekają na informacje zza Oceanu.

Jak przyznawali ekonomiści, dziś na giełdzie decydować będą emocje, a nie ekonomia. Będą rządzić panika, chciwość i spekulacje. Co zatem robić? Uciekać i ratować co się da? Nie, nie uważam, że to jest moment na ucieczkę. Trzeba zacisnąć zęby i przeczekać. Uważałem, że ostatnim momentem były wydarzenia tydzień temu, że gorzej być nie może. Mamy jednak kolejną złą informację - mówi rano reporterowi RMF FM analityk Adam Ruciński:

Spadki oznaczają, że z giełdy wyparowują setki milionów złotych. Tracą inwestorzy, ale i każdy, kto ma pieniądze ulokowane w funduszach inwestycyjnych czy choćby odkłada na emeryturę w OFE. Tracą też spółki notowane na giełdzie, bo nie zbiorą funduszy na planowane inwestycje.

Dopóki kryzys w USA nie zostanie zażegnany, a plan ratunkowy nie wejdzie w życie, czekają nas kolejne spadki. Tym bardziej, że nie wszystkie „bankowe szafy” zostały otwarte i rynek spodziewa się „kolejnych trupów”. Szkielety w szafach są odkrywane, niewykluczone, że kilka szkieletów jeszcze będzie. Niewykluczone też, że takie szkielety zostaną znalezione w jakichś szafach, które są w Europie - mówi naszemu reporterowi prezes giełdy Ludwik Sobolewski:

Sobolewski uspokaja jednak, że kryzys w Europie nie uderzy w polskie banki, nawet jeśli zachwieją się instytucje, które są udziałowcami polskich placówek. Sobolewski dodaje, że obecny kolor czerwony dominujący na giełdzie, to po prostu efekt psychologii tłumu. To kapitał zagraniczny, który ponosi straty na Zachodzie, po prostu "zachowuje się stadnie".

Trzeba jednak pamiętać, że jeśli dziś indeksy spadają i spadać będą, kiedyś muszą pójść w górę. Lepiej więc chyba poczekać i kiedyś zacząć odrabiać.