Zakaz handlu w niedziele jest bardziej zmianą społeczną niż gospodarczą - twierdzi wicepremier, minister rozwoju i finansów Mateusz Morawiecki. Dodał, że obciążenia dla gospodarki związane z zakazem mogą być niewielkie. „Ustawa, która ma dziesiątki czy setki wyjątków, to może nie jest najlepsze rozwiązanie” – stwierdził.

Zakaz handlu w niedziele jest bardziej zmianą społeczną niż gospodarczą - twierdzi wicepremier, minister rozwoju i finansów Mateusz Morawiecki. Dodał, że obciążenia dla gospodarki związane z zakazem mogą być niewielkie. „Ustawa, która ma dziesiątki czy setki wyjątków, to może nie jest najlepsze rozwiązanie” – stwierdził.
Wicepremier Mateusz Morawiecki /Paweł Supernak /PAP

Obciążenia dla gospodarki mogą być bardzo niewielkie w rozumieniu jakiegoś ubytku (...). Tutaj te obliczenia oscylują od zera wpływu na gospodarkę do minus 0,3 - stwierdził minister Morawiecki. Dodał, że o faktycznym wpływie tej ustawy na gospodarkę "przekonamy się pewnie po wdrożeniu".

Dyskusja w parlamencie będzie teraz trwała i również na forum społeczno-gospodarczym ona trwa od jakiegoś czasu - przypomniał Morawiecki. Myślę, że to w najbliższym czasie będzie wypracowane - wskazał.

Obywatelski projekt wprowadzający ograniczenia w handlu w niedziele trafił do Sejmu jesienią zeszłego roku.

Jesteśmy otwarci na postulaty, ale oczywiście tutaj jest sprzeczność interesów, zwłaszcza wielkopowierzchniowych sklepów, i świata pracowniczego - zauważył wicepremier.

Podkreślił, że wypowiadał się już w kwestii tego zakazu "wiele razy". Tu nie chodzi o moje zdanie; chodzi o to, żeby wypracować akceptowalny kompromis, jednak z pewnymi zmianami - tłumaczył Morawiecki. Ustawa, która ma dziesiątki czy setki wyjątków, to może nie jest najlepsze rozwiązanie - mówił. Dlatego - jak tłumaczył - "będziemy starali się (...), żeby była to zasadniczo prostsza regulacja".

Zdaniem wicepremiera wprowadzenie zakazu handlu w niedziele to "raczej jakaś zmiana społeczna bardziej niż gospodarcza".

Projekt autorstwa Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej, w którego skład wchodzi m.in. NSZZ "Solidarność", zakłada ograniczenie handlu w niedziele w większości placówek handlowych, z pewnymi odstępstwami. Miałyby one dotyczyć m.in. niedziel przedświątecznych, a także np. stacji benzynowych (z pewnymi obostrzeniami), sklepików z pamiątkami.

Przewodniczący podkomisji ds. rynku pracy, która zajmuje się projektem Janusz Śniadek, poinformował we wrześniu, że złoży do projektu ustawy poprawkę. Jak wyjaśnił, wprowadzi ona zakaz handlu w drugą i czwartą niedziele każdego miesiąca.

Morawiecki ocenił wówczas, że ta poprawka to "dobry kompromis". Optującym za tym, by wszystkie niedziele były wolne zdarzają się dni, gdy kupują coś w niedzielę, a przedsiębiorcy, którzy chcą, by wszystkie niedziele były pracujące, chyba nie pracują we wszystkie niedziele - mówił wtedy wicepremier. Patrząc przez pryzmat osobistych doświadczeń myślę, że szukanie kompromisu jest tutaj właściwe - dodał.

Minister rodziny i pracy Elżbieta Rafalska mówiła: "chciałabym, żeby projekt ustawy był wcześniej przyjęty niż do końca grudnia, żeby było odpowiednio wystarczające vacatio legis. Myślę, że możliwe byłoby zamknięcie tych prac do końca października i realne jest ciągle wejście ustawy od 1 stycznia 2018 r. w życie w kształcie, w którym przyjmie ją parlament".

(mpw)