Credit Suisse miał przez dekady akceptować korupcyjną albo przestępczą działalność swoich klientów. Konta w tym szwajcarskim banku mieli zbrodniarze wojenni, handlarze ludźmi, przestępcy narkotykowi i dyktatorzy. Tak wynika z przecieku do niemieckiej gazety „Süddeutsche Zeitung”. Bank z siedzibą w Zurychu odpiera zarzuty.

Ponad 100 miliardów dolarów znajdowało się na 18 tysiącach "brudnych" kont w szwajcarskim banku Credit Suisse. Ich tajemnice ujawnili dziennikarze śledczy działający wspólnie w międzynarodowym projekcie Suisse Secrets. Wnioski z ich dochodzenia anonimowe źródło przekazało niemieckiej gazecie "Süddeutsche Zeitung".

Przeciek dotyczy kilku dekad - kont zakładanych w tym banku od lat 40. ubiegłego wieku do około roku 2010. Jak podkreślają media, to efekt zaledwie trzech lat przekopywania się dziennikarzy przez dokumenty.

Okazuje się, że Credit Suisse, który znajduje się na liście największych i najbardziej wpływowych banków w świecie finansjery, ma swoje tajemnice.

Przechowywał miliardy dolarów brudnych pieniędzy: przestępców narkotyków, przemytników ludzi, biznesmenów będących objętych sankcjami czy też ludzi oskarżonych o łamanie praw człowieka, w tym tortury.

Swoje konta w tym szwajcarskim banku mieli w przeszłości mafiosi z Bułgarii czy Japonii, szef wywiadu Wenezueli, synowie obalonego dyktatora Egiptu Hosni Mubaraka oraz skazany za korupcję były premier Ukrainy Pawło Łazarenko.

Z danych wynika, że przestępcy mogli otwierać rachunki nawet wtedy, "gdy bank mógł od dawna wiedzieć, że ma do czynienia z przestępcami".

Credit Suisse broni się, że raport dotyczy przeszłości, a 90 proc. opisanych przed media kont już nie istnieje.