Drastyczne obniżki płac na Łotwie. W związku z kryzysem, który mocno doświadcza nadbałtycki kraj, podjęto decyzję o 20-procentowych cięciach w sferze budżetowej. Łotewski rząd szuka oszczędności, bo ma świadomość, że państwo stoi na krawędzi bankructwa.

W środę okazało się, że PKB niedawnego "europejskiego tygrysa gospodarczego" zmniejszył się w ubiegłym roku o 4,6 procent. Najnowsze prognozy ekonomiczne dla Łotwy mówią, że kraj nie przetrwa bez pomocy zza granicy. Potwierdził to sam premier Waldis Dombrowskis. Zaalarmował, że bez drugiej transzy pomocy Międzynarodowego Funduszu Walutowego za trzy miesiące Łotwa ogłosi bankructwo.

Aby jednak kraj mógł dostać pieniądze, jego deficyt budżetowy nie może przekraczać pięciu procent - a teraz wynosi ponad siedem. Stąd szukanie oszczędności. Pierwszych cięć - o 15 procent - dokonano już pod koniec roku. To znaczy, że w porównaniu z grudniem w sektorze państwowym pensje w niektórych segmentach będą niższe o ponad trzydzieści procent - powiedział reporterowi RMF FM Krzysztofowi Zasadzie łotewski analityk Andris Vilks.

Dodał również, że wszechobecne cięcia nie dotkną jedynie rent, emerytur i zasiłków dla bezrobotnych. Obecnie bezrobocie na Łotwie wynosi 6 procent. Według eksperta, do końca roku osiągnie jednak poziom 14 procent.