Bronisław Komorowski podpisał nowelę, która wprowadza w tym roku kwotową waloryzację emerytur i rent, i skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego. Nowelizacja wprowadza wzrost wszystkich rent i emerytur o 71 zł, a waloryzacja ma być przeprowadzona 1 marca. Według prezydenckiej minister Ireny Wóycickiej, wyrok TK ma być "nauczką" dla Donalda Tuska i jego rządu.

Nowelizacja została wniesiona do parlamentu jako pilny rządowy projekt. Sejm uchwalił ją 13 stycznia, a kilka dni później Senat zdecydował, że nie wprowadzi do niej poprawek.

Według rządu, nowe przepisy mają chronić budżety emerytów i rencistów pobierających niskie świadczenia. Z danych gabinetu Donalda Tuska wynika, że przy poziomie 71 zł wyższą od procentowej podwyżkę otrzyma 59 procent emerytów i rencistów. Jedna kwota dotyczy wszystkich świadczeń - z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, KRUS i dla służb mundurowych. O procentowy wskaźnik zostaną natomiast podniesione dodatki do świadczeń.

Co nie podoba się prezydentowi

Bronisław Komorowski zwrócił uwagę na to, że zmiana waloryzacji spowoduje, iż najbogatsi emeryci stracą część obiecanych świadczeń. Właśnie dlatego prezydent po podpisaniu odesłał ustawę do Trybunału Konstytucyjnego. Ten jednak nie zdąży raczej ogłosić wyroku do marca, kiedy waloryzacja ma nastąpić, więc tegoroczna podwyżka o 71 zł jest niezagrożona.

To oznacza, że skierowanie nowelizacji do TK ma wymiar wyłącznie symboliczny. Jednak, jak podkreśliła prezydencka minister Irena Wóycicka, wyrok ma też dać nauczkę premierowi i jego ministrom, by w przyszłości bardziej dbali o jakość przepisów.

Zastrzeżenie do nowelizacji miała też opozycja, która podczas prac w parlamencie krytykowała pośpiech przy procedowaniu nad zmianami. Domagała się też m.in. zwiększenia z 71 do 84 zł kwoty waloryzacji.