Najpierw Finowie, potem Holendrzy, teraz z jedno- i dwueurocentówek chcą zrezygnować Belgowie. Stwierdzono, że drobne miedziano-niklowe monety mogą wywoływać alergie i są mało przydatne.

W brukselskich supermarketach kasjerki tracą dużo czasu, wypłacając resztę co do centa, a klienci zaczynają się niecierpliwić. To dobry pomysł. Ta drobnica zawadza w portfelach, często próbuję się jej pozbyć, ale to wcale nie jest takie proste - komentuje plany wycofania drobnych monet mieszkanka Brukseli.

Ktoś inny dodaje, że ma w domu cały skład takich pieniążków, ale nigdy ich nie wykorzystuje. Jest jednak minus zniesienia drobnych - spowoduje to zaokrąglenie cen, czyli znowu będzie drożej. Decyzja o wycofaniu jedno - i dwucentówek w Belgii jest już jednak prawie przesądzona – uznano, że są one po prostu za drogie w produkcji.

W Polsce likwidacji drobnego bilonu na razie się nie planuje. Chociaż i u nas zarówno klienci, jak i kasjerki przyznają, że nasze grosze trochę utrudniają życie. Jest ich bardzo dużo i przeważnie klienci chcą się ich jak najszybciej pozbyć. Mnie się też je ciężko wydaje, długo się liczy - mówią sprzedawczynie z wrocławskich sklepów. Co by się nie działo, grosik na szczęście absolutnie musi się ostać...