Inflacja w październiku wyniosła rok do roku 17,9 proc. - poinformował dziś Główny Urząd Statystyczny. Miesiąc wcześniej było to 17,2 proc.

Ceny towarów i usług konsumpcyjnych w październiku 2022 r. wzrosły rdr o 17,9 proc., a w porównaniu z poprzednim miesiącem ceny wzrosły o 1,8 proc. - podał GUS. 

Już dwa tygodnie temu GUS wstępnie podał, że w październku inflacja wzrosła z 17,2 do 17,9 procent. Nowy odczyt jest zgodny z tym szacunkowym.

"W październiku w porównaniu z poprzednim miesiącem największy wpływ na wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych ogółem miały wyższe ceny w zakresie żywności (o 2,9 proc.), mieszkania (o 1,4 proc.), transportu (o 3,1 proc.) oraz odzieży i obuwia (o 3,2 proc.), które podwyższyły wskaźnik odpowiednio o 0,70 pkt. proc., 0,38 pkt. proc., 0,30 pkt. proc. i 0,13 pkt. proc." - napisał GUS.

Z danych GUS wynika, że w październiku żaden z komponentów inflacji nie działał w kierunku jej obniżenia. 

Inflacja - prognozy na kolejne lata

Narodowy Bank Polski w listopadowej projekcji założył, że średnia inflacja w tym roku wyniesie 14,5 proc., w przyszłym roku 13,1 proc., natomiast w 2024 r. ceny wzrosną o 5,9 proc. 

Jak oceniono, inflacja powróci do przedziału odchyleń od celu inflacyjnego pod koniec 2025.

W mojej ocenie ścieżka inflacji wynikająca z prognozy jest optymistyczna. Inflacja będzie wyższa - skomentowała w poniedziałek w Popołudniowej rozmowie w RMF FM prof. Joanna Tyrowicz, członkini Rady Polityki Pieniężnej. Jak zauważyła, "ten model, gdyby dostał nieco mniej optymistyczne dane wsadowe, pokazałby wyższy przebieg inflacji i dłużej wyższą inflację".

Prognozy Komisji Europejskiej są znacznie wyższe niż Narodowego Banku Polskiego - to znaczy mniej optymistyczne - dodała.

Złe wieści dla kredytobiorców

Tyrowicz nie ma też dobrych wiadomości dla kredytobiorców. Wysokość ich rat w ostatnich miesiącach ogromnie wzrosła.

Niestety, smutna prawda, która leży na stole, dziś jest taka, że będą musieli finansować wyższe koszty kredytu dłużej, jeżeli pozostawimy stopy na tym poziomie. To znaczy, że bank centralny będzie mógł sobie później pozwolić na obniżanie stóp procentowych, jeżeli nie podniesie ich wystarczająco dużo, wystarczająco szybko i wystarczająco radykalnie. Ten ból, którego doświadczają i którego ja nie trywializuję, będzie trwał dłużej - mówiła Tyrowicz.