Wysokie ceny mieszkań w centrach miast to problem, z którym mierzą się mieszkańcy całej Europy. Wydatki na czynsz pochłaniają coraz większą część domowych budżetów, a w niektórych miastach przeciętna pensja nie wystarcza nawet na wynajęcie skromnej kawalerki. Gdzie w Europie życie jest najdroższe, a gdzie po opłaceniu mieszkania zostaje najwięcej pieniędzy?
Według najnowszego raportu przygotowanego przez Deutsche Bank Research Institute, porównującego wynagrodzenia netto i ceny najmu w 69 miastach świata, różnice są ogromne. W Europie najwyższe średnie pensje odnotowano w Szwajcarii - w Genewie to aż 7 307 euro miesięcznie, a w Zurychu niewiele mniej, bo 7 127 euro. Na drugim biegunie znalazł się Stambuł, gdzie przeciętne wynagrodzenie wynosi zaledwie 855 euro, oraz Ateny z 1 044 euro.
W krajach Europy Zachodniej i Północnej zarobki są wyraźnie wyższe. W Luksemburgu, Amsterdamie, Kopenhadze i Frankfurcie przeciętne pensje przekraczają 4 000 euro. Z kolei wśród stolic największych gospodarek Europy najniższe wynagrodzenie odnotowano w Rzymie (2 046 euro), nieco wyższe w Madrycie (2 193 euro), a znacznie lepsze w Berlinie (3 565 euro), Paryżu (3 630 euro) i Londynie (3 637 euro).
Ceny najmu jednopokojowych mieszkań w centrum również potrafią zaskoczyć. Najtaniej jest w Kairze - zaledwie 189 euro miesięcznie. Najdrożej w Nowym Jorku, gdzie czynsz sięga 3 792 euro. W Europie najwyższe ceny notuje Londyn - aż 2 732 euro miesięcznie. W Zurychu, Dublinie, Amsterdamie i Genewie czynsze przekraczają 2 000 euro, podczas gdy w Stambule i Budapeszcie utrzymują się poniżej 900 euro.
Najbardziej miarodajnym wskaźnikiem jest procentowy stosunek czynszu do wynagrodzenia netto. Pokazuje on, ile pieniędzy zostaje w kieszeni po opłaceniu mieszkania. W Europie rozpiętość jest ogromna - od 29 proc. w Genewie do aż 116 proc. w Lizbonie. Oznacza to, że w portugalskiej stolicy przeciętna pensja nie wystarcza na wynajem kawalerki w centrum, a najemca musi szukać dodatkowych źródeł dochodu. Podobna sytuacja występuje w Stambule, gdzie czynsz pochłania 101 proc. średniej pensji.
Wysoki udział czynszu w zarobkach odnotowano także w Rzymie (65 proc.), Dublinie (62 proc.), Atenach (57 proc.), Warszawie (56 proc.), Pradze (54 proc.) i Budapeszcie (52 proc.). W tych miastach ponad połowa miesięcznego wynagrodzenia przeznaczana jest na opłacenie mieszkania.
Najlepszą sytuacją mogą pochwalić się mieszkańcy Genewy, gdzie czynsz stanowi zaledwie 29 proc. pensji. W Luksemburgu i Frankfurcie ten wskaźnik wynosi 34 proc., w Zurychu i Helsinkach 35 proc., a w Wiedniu 38 proc. Warto jednak podkreślić, że nie oznacza to niskich czynszów, lecz bardzo wysokie zarobki, które pozwalają zachować większą część dochodu na inne wydatki.
Wśród stolic pięciu największych gospodarek Europy najniższy udział czynszu w pensji odnotowano w Berlinie (40 proc.). W Paryżu jest to 45 proc., w Londynie aż 75 proc., w Madrycie 74 proc., a w Rzymie 65 proc. Oznacza to, że mieszkańcy Berlina mają relatywnie najwięcej środków do dyspozycji po opłaceniu mieszkania, podczas gdy w Londynie i Madrycie czynsz pochłania trzy czwarte przeciętnej pensji.
W innych europejskich metropoliach wskaźnik ten kształtuje się następująco: Dublin - 62 proc., Ateny - 57 proc., Amsterdam - 49 proc., Sztokholm - 46 proc., Edynburg - 44 proc., Kopenhaga - 43 proc. i Oslo - 42 proc.
Najwyższy dochód do dyspozycji po zapłaceniu czynszu mają mieszkańcy Genewy (5 174 euro) i Zurychu (4 638 euro). Wysokie kwoty pozostają także w Luksemburgu (3 725 euro), Frankfurcie (2 726 euro), Kopenhadze (2 421 euro), Amsterdamie (2 194 euro), Oslo (2 140 euro) i Helsinkach (2 021 euro).
Zupełnie inaczej wygląda sytuacja w Lizbonie, gdzie po opłaceniu czynszu przeciętnemu najemcy brakuje 202 euro do pokrycia kosztów. W Stambule natomiast konieczne jest znalezienie dodatkowych 13 euro, aby zapłacić za mieszkanie.
Według danych OECD, w ostatnich 20 latach wydatki na mieszkanie i media w Europie systematycznie rosną. Największe miasta przyciągają nowych mieszkańców, ale jednocześnie wiążą się z coraz wyższymi kosztami życia.


