Patrząc na to, co dzieje się w Ameryce, Europa boi się kryzysu linii lotniczych na kontynencie. Francuskie władze już zapowiadają zwołanie spotkania z szefami krajowych linii by przedyskutować jakie podjąć środki. W Stanach Zjednoczonych hale odpraw lotniczych świecą pustkami, co najdobitniej obrazuje w jakiej sytuacji znalazły się amerykańskie linie lotnicze po ubiegłotygodniowych zamachach na World Trade Center w Nowym Jorku i Pentagon w Waszyngtonie.

Po mniejszych liniach, teraz nawet szósty co do wielkości amerykański przewoźnik US Airways zapowiada zwolnienia. I to niemałe - aż jedenastu tysięcy ludzi czyli prawie jedną czwartą wszystkich swych pracowników. Jedna z ekspertek do spraw lotnictwa cywilnego Barbara Beyer tak tłumaczy zaistniałą sytuację: "W ciągu ostatnich dni nastąpił kryzys zaufania. Do tej pory w Stanach Zjednoczonych podróżowanie samolotem było czymś oczywistym. Ludzie mieli zaufanie do lotniczych systemów, byli zadowoleni. I nagle to wszystko runęło. To był szok. Ludzie nigdy nie czuli się aż tak bezbronni jak teraz wsiadając do samolotu".

W pierwszym dniu wznowienia działalności Wall Street akcje linii lotniczych gwałtownie spadły. Największy bo aż 52-procentowy spadek zanotowały US Airways. Spadki cen akcji innych linii wahały się między czterdzieści a pięćdziesiąt procent. Prezydent George W.Bush już zapowiedział pomoc dla linii lotniczych. I choć nie padły jeszcze żadne kwoty, szefowie głównych linii mają rozmawiać dziś w doradcą do spraw ekonomicznych Białego Domu Lawrencem Lindsey na temat rządowej pomocy.

foto RMF

12:40