Polska może przystąpić do strefy euro z co najmniej rocznym opóźnieniem, bo słabnie gospodarka i rośnie deficyt budżetowy - przyznał w wywiadzie dla brytyjskiego dziennika "Financial Times" Jacek Rostowski. Jeszcze tydzień temu minister finansów zarzekał się, że Polska przyjmie europejską walutę w 2012 roku. O tym, że jest to nierealny termin, przekonani są ekonomiści, z którymi rozmawiała reporterka RMF FM.

Wypowiedzią Rostowskiego zdziwiony jest również minister gospodarki Waldemar Pawlak. Poproszę pana ministra o nieco szersze przedstawienie tych zagadnień na Radzie Ministrów - skomentował wywiad ministra finansów Waldemar Pawlak:

Eksperci twierdzą natomiast, że nasza gospodarka jest w coraz gorszej kondycji, nie ma więc szans, żebyśmy w terminie weszli do korytarza prowadzącego do euro, czyli ERM2. Oczekiwaliśmy wycofania się ministra finansów z zapowiedzi wejścia do ERM2 w najbliższych dniach czy tygodniach, ponieważ zbliża się czerwiec, a według mapy drogowej już wtedy powinniśmy wejść do ERM2. Wiemy, że jest to nierealne, chociażby ze względu na sytuację na rynku złotego - mówił ekonomista Jacek Wiśniewski.

Takie stanowisko Jacka Rostowskiego było przez rynki finansowe oczekiwane, a ponieważ nie mamy co marzyć o ERM2, możemy również zapomnieć o euro. Kryzys wciąż trwa i będzie utrudniał wszelkie takie działania - zaznaczył Wiśniewski.

Zakładając, że Rostowski zapanuje nad inflacją, deficytem i kursem złotego, to najwcześniejszą realną datą przyjęcia euro jest na dziś rok 2013. Posłuchaj relacji Kamili Biedrzyckiej: