Zbliża się koniec darmowych porad prawnych. Samorządy adwokackie i radcowskie zapowiadają, że wkrótce zrezygnują z bezpłatnej pomocy dla najbiedniejszych. Winią za to ministra finansów Jacka Rostowskiego, który za darmowe porady domaga się podatku.

Bezpłatna pomoc prawna przeznaczona jest dla osób najuboższych. I rzeczywiście, jeżeli ktoś zgłosi się po darmową poradę prawną, to za nią nie płaci. Płaci za to adwokat lub radca. Chodzi o to, że minister finansów wymaga, by prawnik oszacował wartość udzielonej przez siebie porady. Jeśli przykładowo jest to 100 złotych, to musi od tej kwoty zapłacić podatek VAT. W tym przypadku 23 złote. Czyli nie dość, że prawnik pomaga pro bono, to jeszcze ma za to dopłacić.

I to nie koniec problemów, bo ministerstwo wymaga także dopełnienia formalności. Ja powinienem takiej osobie wystawić fakturę VAT, do tego PIT-8C i jeszcze poprosić o dowód osobisty - opisuje Maciej Bobrowicz, prezes Krajowej Rady Radców Prawnych i apeluje do ministra finansów, by zniósł te obowiązki.

Minister Jacek Rostowski odmówił komentarza w tej sprawie. Dlatego we wspólnym oświadczeniu Naczelna Rada Adwokacka i Krajowa Rada Radców Prawnych napisała, że rozważa odwołanie akcji świadczenia bezpłatnych porad prawnych dla obywateli, w tym największych z nich: Niebieski Parasol (radcowie prawni) oraz Dzień Bezpłatnych Porad Adwokackich (adwokaci). Tak będzie do czasu aż Ministerstwo Finansów ureguluje kwestie finansowe darmowych porad prawnych.