Trybunał Konstytucyjny Korei Płd. uchylił obowiązującą w tym kraju od 62 lat ustawę, zgodnie z którą zdrada małżeńska była przestępstwem. Groziło za nią do dwóch lat więzienia. Trybunał uznał, że ustawa "nadmiernie ograniczała podstawowe prawa obywatelskie".

Debata nad zakazem zdrady małżeńskiej nasilała się w Korei Płd. w ostatnich latach, w miarę jak szybko zachodzące przemiany społeczne coraz bardziej kłóciły się tradycyjnymi wartościami. Zwolennicy zakazu podkreślali, że promował on monogamię i chronił rodziny; przeciwnicy argumentowali, że państwo nie ma prawa ingerować w życie intymne obywateli.

Pierwszy raz Trybunał Konstytucyjny zajął się zakazem zdrady małżeńskiej w 1990 roku. W sumie aż trzykrotnie nie zgodził się na jego zniesienie. Powiodło się to dopiero za piątym razem. Sędziowie podkreślili, że zdradę małżeńską można wprawdzie uważać za czyn niemoralny, ale państwo nie może się mieszać do życia prywatnego małżonków.

Zakaz miał - według pierwotnych założeń - chronić żony, które zwykle nie miały własnych dochodów. Już dawno jednak przemiany społeczne w Korei Płd. sprawiły, że stracił wszelki sens - wskazywali jego przeciwnicy. Zwracają m.in. uwagę, że wzrosła liczba kobiet, które dopuściły się tego "przestępstwa".

Na orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego natychmiast zareagowała giełda - akcje firmy Unidus Corp., południowokoreańskiego producenta prezerwatyw, jednego z największych na świecie, wzrosły aż o 15 proc., a akcje firmy Hyundai Pharmaceutical produkującej testy ciążowe i tabletki antykoncepcyjne - o prawie 10 proc.

(mpw)