Dziwne zjawisko na niebie zaniepokoiło wczoraj wieczorem mieszkańców Warszawy. W sieci pojawiły się liczne nagrania, na których widać przemieszczający się świetlisty obiekt. Od razu pojawiły się także komentarze, w których internauci spekulowali, że to meteoryt lub kosmiczne śmieci, a nawet UFO. Z pomocą przyszedł jeden ze znanych popularyzatorów nauki, który wyjaśnił, co się stało.

Wczoraj wieczorem na niebie nad Warszawa można było zaobserwować tajemnicze zjawisko. Mieszkańcy stolicy zaczęli nagrywać filmiki "latającego, ognistego obiektu" i zamieszczać w sieci. W mediach społecznościowych zaroiło się od pytań: co to za ogniste kule?

Moje nagranie z Saskiej Kępy. Szczerze myślałam na początku, że to jest płonący samolot. Trochę jestem przerażona, a w tle słychać helikoptery, które latały dość daleko od tego obiektu - dzieliła się swoimi wrażeniami jedna z internautek.

Aż wreszcie z wyjaśnieniem przyszedł popularyzator nauki Karol Wójcicki, który na Facebooku prowadzi stronę "Z głową w gwiazdach". "W kwestii 'tajemniczego zjawiska' nad Warszawą, którym zasypujecie mi skrzynkę: To skoczkowie spadochronowi z flarami. Akcja promocyjna producenta napoju" - poinformował.

Organizatorem środowej akcji był producent napoju Red Bull. Firma poinformowała, że tego wieczora czterech wingsuiterów, czyli ekipa skoczków spadochronowych przeleciała nad Warszawą z prędkością 200 kilometrów na godzinę. Mieli przymocowane iskrzące flary, dlatego przypominali "spadające gwiazdy".

Wingsuiting to odmiana skoków spadochronowych, w której konstrukcja kombinezonu pozwala skoczkom sterować lotem nawet przez kilkanaście kilometrów z dużą prędkością.