Zapowiedź wystawienia na sprzedaż sensacyjnego "testamentu-pułapki" Napoleona Bonaparte wywołała w Paryżu burzę. Były francuski cesarz sporządził ten krótki dokument kilka dni przed śmiercią na Wyspie Świętej Heleny tylko po to, by zmylić czujność Anglików. Jego wartość wycenia się dzisiaj na 120 tys. euro.

Napoleon chciał, by po znalezieniu tego krótkiego dokumentu Anglicy przestali szukać jego prawdziwego testamentu, który był o wiele dłuższy. Obawiał się bowiem, że Anglicy będą chcieli zniszczyć pismo, w którym pojawi się jego ostatnia wola. Według paryskich specjalistów, chodzi więc o unikatowy dokument, wyceniony na 120 tys. euro, który był kolejnym wybiegiem strategicznym byłego cesarza i dowodem jego sprytu.

W dokumencie przeznaczonym dla Anglików Napoleon zapisuje w 1821 roku wszystkie swoje dobra osobom, które były obecne na Wyspie Świętej Heleny, a nie - jak w prawdziwym testamencie - swoim bliskim. Obawiał się bowiem, że w przeciwnym razie wszystko, co posiadał, zostanie skonfiskowane przez angielską administrację natychmiast po jego śmierci.

Dotąd dokument znajdował się w prywatnej kolekcji. Na początku listopada zostanie wystawiony na licytację przez renomowaną francuską firmę aukcyjną Drouot. Według nadsekwańskich mediów, wśród zainteresowanych jego odkupieniem są liczne muzea oraz jeden z potomków cesarza.

(MRod)