16-latek z Polski stał się – mimo woli – bohaterem brytyjskich mediów. Wszystko z powodu skoku spadochronowego, rzekomo "mrożącego krew w żyłach".

Kiedy w sierpniu tego roku 16-letni Kuba z Sieradza wrzucał do internetu nagranie swojego skoku spadochronowego, z pewnością nie przypuszczał, że niespełna dwa miesiące później film rozprzestrzeni się w sieci – i to z alarmującym opisem.

"Dramatyczne chwile w przestworzach", "Ojciec ratujący syna podczas skoku spadochronowego" - takie nagłówki można było przeczytać w "The Telegraph" i "Daily Mail". Gazety twierdziły, że podczas skoku spadochronowego nastolatek nie był w stanie poradzić sobie w powietrzu. Ojciec chłopca, skaczący razem z nim, miał się zorientować, iż dzieje się coś złego i pomóc mu otworzyć spadochron.

W rozmowie z RMF FM Kuba przyznaje, że rzeczywiście wrzucił do sieci film ze swoim skokiem. Tyle tylko, że całe zdarzenie nie było wcale dramatyczne. 16-latek skakał z instruktorem Leszkiem Potępą – a nie z ojcem. To był piąty skok nastolatka. Instruktor zauważył, że zacząłem się kręcić i mnie złapał – mówi Kuba.  

Trzeba jednak przyznać, że na laiku to nagranie robi wrażenie. W rzeczywistości nic nadzwyczajnego się nie działo.