W piątek na odsłonięciu tablicy ku czci mojego ojca ludzie zgromadzili się dla Zbigniewa Wassermanna człowieka, a nie polityka. Tam nie powinno być polityki - mówi gość Kontrwywiadu RMF FM Małgorzata Wassermann. Apeluje do polityków PiS mówiących, że gdy szaleje zdrada, Zbigniew Wassermann stałby przy Jarosławie Kaczyńskim: "Mój ojciec nie żyje, nie mieszajcie go do polityki".

Konrad Piasecki: Czym premier wzburzył tak panią w sobotę, że wyszła pani ze spotkania?

Małgorzata Wasserman: Panie redaktorze, sekwencja była taka, że pan premier tym razem nie pozwolił nam zabrać w ogóle głosu. Rozpoczęło się odczytywanie pytań, które padły wcześniej i odpowiedzi na te pytania, to były odpowiedzi, nie o to nam chodziło w tych pytaniach. Ja chciałam jakby zwrócić uwagę, że my się chyba nie rozumiemy.

Konrad Piasecki: Czyli była pani wzburzona, że premier odpowiadał długo i nie na temat?

Małgorzata Wasserman: Tzn. wzburzona, długo nie na temat - nie o to chodziło w tych pytaniach. Ja chciałam tylko zwrócić uwagę, że jakby nie w tym leży istota i pan premier mi powiedział, że "ja nie jestem sama na tej sali, żebym nie zabierała głosu". Więc ja wysłuchałam do końca tych odpowiedzi, ale tak jak mówię - nie o to chodziło w tych pytaniach i rozpoczęło się odczytywanie pytań pana mecenasa Kownackiego i jego pytanie zostało przekręcone w taki sposób i odpowiedź udzielona w takich sposób, że wywołano agresje sali wobec mecenasa Kownackiego. Ja w ramach protestu i solidarności po prostu opuściłam salę.

Konrad Piasecki: Rozumiem, że nie doczekała pani tego pytania i tej odpowiedzi, w której premier powiedział o bezczelnych pytaniach na temat katastrofy?

Małgorzata Wasserman: Nie, ja nie byłam świadkiem tego.

Konrad Piasecki: Pójdzie pani na następne tego typu spotkania, bo zapewne będą?

Małgorzata Wasserman: Tak, pójdę. Ja tam idę po fakty, a nie dla przyjemności. Oczywiście, że będę w nich uczestniczyć.

Konrad Piasecki: Czyli te spotkania cały czas pani uznaje za dobry pomysł, tylko to nie wypaliło?

Małgorzata Wasserman: Panie redaktorze, ja nie wiem, co jest dobrym pomysłem. My w zasadzie od 8 miesięcy bijemy głową w mur i próbujemy uzyskać te informacje, jak nie z tej, to z innej strony. Nie wiem, jeżeli przyjdzie nam do głowy inna, bardziej efektywna formuła, to na pewno będziemy próbowali z niej skorzystać. Na ten moment przyszła nam do głowy możliwość spotkania z premierem. Premier się zgodził, natomiast nie wyglądało to na ostatnim spotkaniu w taki sposób, aby posuwało nas do przodu.

Konrad Piasecki: Mówi pani, że bijecie głową w mur. Może sposobem na rozbicie tego muru będzie nadzwyczajna komisja do spraw katastrofy, którą proponuje Polska jest Najważniejsza?

Małgorzata Wasserman: Być może. Ja nie umiem się do tego ustosunkować. Ja nie jestem posłem, nie znam zakresu prac ani uprawnień. Rzeczywiście, gdyby powstała komisja, która może nie zapraszać, a wzywać, która może zadawać pytania pod rygorem odpowiedzialności karnej - być może byłoby to odpowiednie ciało.

Konrad Piasecki: Bo pojawił się jeszcze jeden pomysł córki pana Kochanowskiego, która chce przeprowadzić takie prywatne śledztwo przy pomocy brytyjskich adwokatów. Pani uważa, że to jest dobry pomysł?

Małgorzata Wasserman: Ja jeszcze nie rozmawiałam z Martą Kochanowską, natomiast wiem, że ona takie akcje podejmuje i decyzje - ja na pewno będę wspierać każdą.

Konrad Piasecki: Jest pani również wspierać ją finansowo, bo zdaje się, że tam w grę wchodzą również duże pieniądze.

Małgorzata Wasserman: Na miarę moich możliwości na pewno.

Konrad Piasecki: Czy to wszystko, również to śledztwo, to jest przejaw wzburzenia spowodowany tym jak długo trwa to oficjalne śledztwo polskie i rosyjskie, czy raczej przekonaniem, że ono nie jest rzetelne i prowadzi całą sprawę na manowce?

Małgorzata Wasserman: Panie redaktorze, w ogóle nie ma tu znaczenia długość śledztwa. Ja sobie zdaję sprawę, że takie śledztwa trwają latami. Tu chodzi o brak dostępu do źródłowego materiału, chodzi o to, że wedle tej oceny, która dzisiaj się jawi, te błędy, które zostały popełnione na samym początku ze strony polskiej - one dzisiaj skutkują i ciążą. Proszę pamiętać, że do nas, jak w ogóle powstała idea tego spotkania, do nas doszła informacja - medialna, że procedujemy według konwencji chicagowskiej, dlatego że zastępca pani Anodiny tak powiedział panu Edmundowi Klichowi, a on powiedział tak polskiemu premierowi i polski premier się zgodził. Nam się to nie mieściło w głowie i my postanowiliśmy, że zapytamy premiera, bo być może to jest jakaś przekręcona rzeczywistość. Niestety, nie udało nam się wyjaśnić u źródła jak to wyglądało, a wszystko wskazuje na to, ze gdyby 10 kwietnia były inne decyzje podjęte, to dzisiaj bylibyśmy w innym miejscu.

Konrad Piasecki: Czy Pani uważa, że 10 kwietnia doszło w Smoleńsku do normalnej katastrofy lotniczej?

Małgorzata Wasserman: Ja nie mam wiedzy. Uważam, że jeżeli dzisiaj ktoś w Polsce chce mówić o tym, że wie co tam się stało, to ja go pytam na jakiej podstawie? Ja mam pełny dostęp do akt i mogę powiedzieć tak: zgadzam sie z prokuraturą, która dzisiaj prowadzi śledztwo, w którym są cztery wątki, łącznie z zamachem i nie może na dzień dzisiejszy ani żadnego potwierdzić, ani wykluczyć. Ja się z tą wersją prokuratury utożsamiam.

Konrad Piasecki: Uważa pani, że spekulacje dotyczące zamachu, sztucznej mgły, dobijania rannych to jest coś co służy pamięci o ofiarach tej katastrofy?

Małgorzata Wasserman: My w prokuraturze nie mówimy o pamięci. My mówimy o faktach i o tym, że pewne elementy eliminujemy bądź potwierdzamy i do momentu, kiedy są wersje śledcze i do momentu kiedy się je sprawdza nie mówi się o tym, która jest prawdopodobna, a która mniej prawdopodobna.

Konrad Piasecki: W prokuraturze, zgoda, mówi się o prawie , ale jest jeszcze coś takiego jak emocje. Czy nie uważa pani, że takie spekulacje budzą bardzo wiele złych emocji?

Małgorzata Wasserman: Panie redaktorze, ja myślę, że te spekulacje biorą się właśnie stąd, że od samego początku jesteśmy wprowadzani w błąd. Bo proszę pamiętać o tym, że wszyscy pamiętamy początkowe wystąpienia pani minister Ewy Kopacz, pana premiera i innych ministrów, którzy nas zapewniali, że bierzemy w tym wszystkim udział, że wszystko idzie bardzo dobrze. Kiedy tydzień po tygodniu, miesiąc po miesiącu okazywało się , że to jest nieprawda. Myślę, że stąd się biorą spekulacje, bo gdyby nie było informacji, które później prostowano i dementowano, to byśmy wszyscy bardzo spokojnie oczekiwali na wyniki śledztwa.

Konrad Piasecki: Jakie podejrzenia pchnęły panią do wniosku o ekshumację ciała pani taty?

Małgorzata Wasserman: Ja nie mogę mówić o szczegółach, co jest oczywiste. Natomiast chcę powiedzieć, że możliwość przeprowadzenia sekcji zwłok w Polsce, przez polskich specjalistów, to jest rzecz bardzo istotna dla tego postępowania. Dlatego że zasadą w postępowaniu karnym jest to, że wszystkie dowody przeprowadza się bezpośrednio przed organem prowadzącym. Proszę pamiętać, że jeżeli prokuratura mówi, w przypadku generała Sikorskiego i pozostałych osób, że po 70 latach przeprowadzenie ekshumacji i sekcji zwłok jest obligatoryjne, konieczne i może wnieść coś do śledztwa, to teraz można sobie zadać pytanie czy po 8 miesiącach przeprowadzenia tego na ofiarach tej katastrofy nie wniesie nic do śledztwa?

Konrad Piasecki: Ale cały czas nie dostała pani odpowiedzi z prokuratury, czy prokuratura sie zgodzi?

Małgorzata Wasserman: Nie. Prokuratura nie rozważyła jeszcze tego wniosku. Aktualnie jest na etapie tłumaczenia i badania tych protokołów, które przyszły z federacji rosyjskiej.

Konrad Piasecki: To jeszcze na koniec chciałem panią zapytać, jak się pani czuła w piątek, gdy podczas odsłonięcia tablicy upamiętniającej pani tatę "wybuczano" Joannę Kluzik-Rostkowską ?

Małgorzata Wasserman: Myślę, że to nie jest w ogóle tak, że ją "wybuczano". Tam byli - co umknęło uwadze - przedstawiciele wszystkich partii politycznych. Byli przedstawiciele Platformy Obywatelskiej, przedstawiciele Polskiego Stronnictwa Ludowego, byli przedstawiciele prokuratury...

Konrad Piasecki: Czyli pani tego buczenia nie słyszała?

Małgorzata Wasserman: Słyszałam jakieś poruszenie natomiast ja się głównie skupiałam na tej tablicy, na tej uroczystości, na tym, że to było bardzo piękne.

Konrad Piasecki: Politycy PiS-u mówili, że Kiedy szaleje zdrada Zbigniew Wasserman na pewno stałby wiernie przy Jarosławie Kaczyńskim. Ma pani takie poczucie?

Małgorzata Wasserman: A ja im odpowiadam, że Zbigniew Wasserman już nie żyje i bardzo proszę nie mieszać go do bieżącej polityki.

Konrad Piasecki: Uważa pani, że to co mówili politycy Prawa i Sprawiedliwości to było nieodpowiednie?

Małgorzata Wasserman: Ja uważam, że ta uroczystość nie powinna mieć żadnego zabarwienia politycznego. Tam przyszły wszystkie środowiska, tam przyszli koledzy mojego ojca z pracy, prokuratorzy, adwokaci i tam przyszły przeróżne środowiska, które nie przyszły do posła, do polityka, tylko przyszły do Zbigniewa Wssermana jako człowieka. I tak chcieliśmy tę uroczystość potraktować. Myślę, że większość tak ją właśnie potraktowała.