"Załoga Tu-154 nie chciała lądować. Zdanie załogi było jednolite - odlatujemy na lotnisko zapasowe" - mówi w Kontrwywiadzie RMF FM szef MSWiA Jerzy Miller. "Zdanie 'jeśli nie wylądujemy będzie się nas czepiał' pojawia się także w polskich odczytach czarnych skrzynek. Bardzo ważne jest to, kto je wypowiada" - podkreśla.

Konrad Piasecki: Czuje się pan - tak po ludzku - oszukany przez Rosjan?

Jerzy Miller: Rozczarowany, nie oszukany, tylko rozczarowany. Rozczarowany dlatego, ponieważ przygotowaliśmy naprawdę rzetelny materiał, te uwagi w wielkim trudzie i pośpiechu przygotowywaliśmy, w przeciągu dwóch miesięcy. A zostały zakwalifikowane one w większości jako niemieszczące się w kategorii nadającej się do uwzględnienia w raporcie.

Konrad Piasecki: Kiedy Rosjanie mówią i piszą, że przekazali nam wszystkie dokumenty, jakie chcieliśmy, że atmosfera wzajemnej współpracy była wręcz doskonała - kłamią?

Jerzy Miller: Nie mówią prawdy, dlatego, ponieważ na stronach uwag jest długa lista dokumentów, których nie dostaliśmy.

Konrad Piasecki: Czyli to kłamstwo?

Jerzy Miller: No i łatwe do udowodnienia.

Konrad Piasecki: Klich mówi, że raport to nieprawda, to kłamstwo, Jarosław Kaczyński, że raport to kpina, a pan jak go nazywa?

Jerzy Miller: Tak jak mówię: rozczarowanie. Rozczarowanie dlatego, ponieważ przyznanie się do błędu wymaga odwagi, i ja liczyłem na to, że obie strony będą miały wystarczająco dużo odwagi, żeby powiedzieć o swoich błędach, bo to jest najlepsze badanie przyczyn katastrofy. Tu nie szukamy winy, tym bardziej win państw. Tu mówimy o błędach konkretnych ludzi i konkretnej instytucji.

Konrad Piasecki: Rosyjska teza, że cała wina leży po stronie polskiej to tylko brak odwagi czy świadomie sączona w uszy świata nieprawda?

Jerzy Miller: Świat do tego podchodzi zupełnie bez emocji, świat zapozna się z naszymi uwagami i świat wyczyta w tych uwagach to, co jest prawdą z tamtych dni.

Konrad Piasecki: Tylko świat dziś mówi i pisze o tym: pijany szef, czy podpity szef polskich wojsk lotniczych wywierał presję na załogę i kazał jej lądować. Taki jest dzisiaj odbiór tego raportu.

Jerzy Miller: Ja mówię o świecie lotniczym, który zna się na procedurach, który wie, co należało wykonać, a co nie było wykonane, i który przeczyta ze zrozumieniem nasze uwagi.

Konrad Piasecki: Pan twierdzi, że więcej win za katastrofę leży po polskiej stronie?

Jerzy Miller: Zdecydowanie.

Konrad Piasecki: Również po stronie tych, którzy naciskali na załogę? Czy w tym całym obrazie tej tragedii jest takie sformułowanie, taka myśl o presji prezydenta, o presji generała Błasika na załogę?

Jerzy Miller: Proszę państwa, załoga nie chciała lądować i powiedziała to wyraźnie - zanim wleciała na teren Federacji Rosyjskiej, gdy dowiedziała się o sytuacji meteorologicznej. Później stało się to, co się stało - na pewno nie z inicjatywy załogi.

Konrad Piasecki: A z czyjej inicjatywy? Czy my to wiemy?

Jerzy Miller: My tego nie wiemy, to jest hipoteza, w którą albo ktoś uwierzy, albo nie uwierzy. Prawdopodobnie twardych dowodów nigdy nie będziemy mieć.

Konrad Piasecki: A ta hipoteza brzmi jak?

Jerzy Miller: Jest kilka hipotez - w zależności od tego kto mówi, to różne hipotezy broni. Ja jedno potwierdzam, że na wieść o warunkach atmosferycznych załoga miała zdecydowanie jednolite stanowisko - będziemy korzystać z lotniska zapasowego.

Konrad Piasecki: Ktoś powiedział załodze, że macie tu wylądować?

Jerzy Miller: Nie wiem czy tak powiedział - nie usłyszałem takiego sformułowania w żadnym fragmencie nagrań rozmów w kokpicie, ale wiem, że chcieli wylądować.

Konrad Piasecki: Wczoraj, podczas konferencji MAK, bo nie podczas tej prezentacji, powiedziano, że z ust generała Błasika padło takie zdanie, że "jeśli tu nie wylądujemy będzie się mnie czepiał". Rzeczywiście my też odczytaliśmy takie zdanie?

Jerzy Miller: Takie zdanie rzeczywiście padło.

Konrad Piasecki: Z ust generała Błasika?

Jerzy Miller: Proszę państwa, ja nie chcę komentować, ja chcę pokazać dowody. To jest cel naszego działania. Komentarzy jest mnóstwo i to już wiele miesięcy, nie wszystkie są jednak właściwe.

Konrad Piasecki: Panie ministrze, ale to nie jest kwestia komentarza, to jest pytanie czy tak mówi pilot - człowiek, który decyduje o tym, że będzie lądował, czy ktoś kto stoi za jego plecami.

Jerzy Miller: Nie, tak nie mówi... Po pierwsze: badanie tej taśmy się nie zakończyło. Po drugie: chciałbym żeby to był element naszego raportu komisji polskiej. Po trzecie: żeby każdy mógł sobie wysłuchać i sam odpowiedzieć na to pytanie, bo to jest bardzo ważne pytanie.

Konrad Piasecki: Ale zaczął pan to zdanie od nie, że tak nie mówi pilot.

Jerzy Miller: Nie, zacząłem od słowa nie, ponieważ nie chcę być wyrocznią, gdy inni są odcięci od źródła informacji.

Konrad Piasecki: Czy zachowanie kontrolerów, zachowanie smoleńskiej obsługi lotniska, to jest jedna z kluczowych przyczyn tej katastrofy?

Jerzy Miller: Jeżeli ktoś zaprasza gościa od siebie, to chyba jest naturalne, że odpowiada za warunki bezpieczeństwa w miejscu gdzie zaprasza. Lotnisko nie było właściwie przygotowane i właściwie obsługiwane 7 kwietnia i 10 kwietnia. 7 kwietnia była wystarczająco dobra pogoda, aby nie miało to znaczenia dla przebiegu zdarzeń. 10 kwietnia niestety było inaczej.

Konrad Piasecki: W polskich uwagach cytowane jest zdanie, które pada na wieży: doprowadzamy do stu metrów. Jaki jest kontekst tego zdania?

Jerzy Miller: Tylko ci, którzy rozmawiali, wiedzą do końca. Natomiast my nie mieliśmy możliwości ponownej rozmowy z kontrolerami lotu, o co zabiegaliśmy. W związku z tym nie możemy z całą pewnością powiedzieć o tym, jak rozumieli przebieg tej wymiany zdań.

Konrad Piasecki: A czy wiemy, o jakim generale mówili kontrolerzy? Bo tam pada sformułowanie o generale, który może podchodzić, bo wszystko jest wyłączone.

Jerzy Miller: Domyślamy się.

Konrad Piasecki: Ale to jest generał, który był w tym czasie na lotnisku w Smoleńsku?

Jerzy Miller: Nie.

Konrad Piasecki: Czyli to jest ktoś, z kim oni się konsultowali. I domyślamy się kto to jest.

Jerzy Miller: Dlatego do tezy, z którą się zgadzamy, że pilotom nie powinno się przeszkadzać w fazie lądowania na lotnisku, dodajemy drugą tezę. Kontrolerom lotów też nie powinno się przeszkadzać.

Konrad Piasecki: Panie ministrze, nie czuje pan, że Polska, decydując się na ten tryb badania katastrofy, popełniła błąd?

Jerzy Miller: Wręcz odwrotnie. Gdyby nie konwencja chicagowska, to nie mielibyśmy wywieszonego na stronie internetowej ani raportu końcowego, ani polskich uwag do tego raportu.

Konrad Piasecki: A czy nie jest tak, że pokładaliśmy nadmierną wiarę w Rosjan i ich obiektywizm?

Jerzy Miller: A jaka była alternatywa? Czy chciałby pan, żeby Polska wbrew woli Rosjan prowadziła te badania? Czy chciałby pan, żeby Francuzi, Brytyjczycy czy Amerykanie prowadzili badania bez zgody Rosjan?

Konrad Piasecki: Alternatywna koncepcja, która mogła się zrodzić w tych dramatycznych chwilach po katastrofie: wspólna komisja z nadzorem międzynarodowym. Można to sobie wyobrazić.

Jerzy Miller: A jaka jest podstawa prawna? Czy pan myśli, że kraje trzecie bez podstawy prawnej chciałyby wejść w takie porozumienie natychmiast? Bo to nie chodziło o to, żeby po tygodniu czy po dwóch tygodniach wypracować reguły. Trzeba było je wypracować natychmiast.

Konrad Piasecki: Skoro jest tak dobrze, to skąd taka nerwowa reakcja premiera? Premier przerywa urlop, wraca do kraju.

Jerzy Miller: Naturalną rzeczą jest, że dla premiera fakt wydania raportu końcowego jest istotnym zdarzeniem, o którym nie wiedział w sytuacji, kiedy podejmował decyzję o wyjeździe.

Konrad Piasecki: Czy dziś może zapaść decyzja o zwrócenie się o pomoc międzynarodową w tej sprawie?

Jerzy Miller: Jestem przed rozmową z premierem, nie chcę uprzedzać faktów.

Konrad Piasecki: Ale to jest możliwe?

Jerzy Miller: Na pewno będziemy rozmawiali o wszystkich okolicznościach wynikających z wczoraj, ale nie wiem, jakie będą decyzje.

Konrad Piasecki: Ja nie pytam o decyzje. Czy pańskim zdaniem możliwe jest zwrócenie się o pomoc międzynarodową? Czy to w ogóle jest prawnie dopuszczalne?

Jerzy Miller: Zwracaliśmy się o pomoc międzynarodową, ekspercką i taką pomoc dostaliśmy. W sytuacji, kiedy mówimy o faktach, to eksperci prawdopodobnie nie będą chcieli z nimi polemizować.