Europosłowie z Platformy Obywatelskiej wymyślili, że 30 maja w Brukseli rozegrają z innymi eurodeputowanymi mecz promujący Euro 2012. Jak jednak donosi korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon, zostali na aucie, zanim jeszcze rozpoczęli piłkarskie spotkanie. Polscy politycy zaplanowali, że imprezie będzie patronował sam szef europarlamentu i przewodniczący Komisji Europejskiej. Ale Martin Schultz piłki z nimi kopać nie chce. Jose Manuel Barroso też się do tego nie pali.

W turnieju piłkarskim kopać piłkę mają eurodeputowani wszystkich opcji politycznych z 27 krajów oraz gwiazdy futbolu. Impreza ta jawi się eurodeputowanemu PO Piotrowi Borysowi (który jest jej pomysłodawcą) jako "pierwszy w historii piłkarski turniej 27 reprezentacji", "wielkie święto piłki nożnej", "największe wydarzenie promujące Euro 2012 poza granicami Polski i Ukrainy". Eurodeputowany w rozmowie z RMF FM wyraził przekonanie, że "pan przewodniczący Schultz kopnie piłkę i rozpocznie turniej", a "turniej otworzy zarówno Barosso jak i Van Rompuy".

Niestety, jak ustaliła nasza dziennikarka, europejscy przywódcy nie kwapią się na ten turniej. I odmawiają patronatu. Sprawa Julii Tymoszenko w tle nie zachęca. Poza tym przygotowanie - nieprofesjonalne. Przewodniczący Komisji Europejskiej dostał list od organizatorów dopiero 3 maja (list zarejestrowano 4 maja) czyli stanowczo za późno. Organizatorzy żyją chyba na innej planecie, jeżeli myślą, że Barosso przyjdzie na boisko 30 maja, czyli wtedy kiedy będą publikowane oczekiwane w całej Unii od miesięcy rekomendacje ekonomiczne dla 27 krajów - mówi jeden z urzędników Komisji. Barosso będzie tego dnia pracować cały dzień, a może nawet do później nocy.

Z kolei służby prasowe przewodniczącego Parlamentu Europejskiego poinformowały oficjalnie dziennikarkę RMF FM, że Martin Schultz odmówił patronatu. Przewodniczący także nie ma czasu, ponadto został poinformowany za późno, a w dodatku wniosek nie spełnia wymaganych kryteriów. To amatorszczyzna - mówi urzędnik w europarlamencie.

Eurodeputowani kompletują drużyny narodowe i robią łapankę, by zmontować ukraińską drużynę piłkarską z pracujących w Brukseli Ukrainców. Będą więc ukraińscy asystenci (których zatrudnia np. poseł Jacek Protasiewicz), niewykluczony jest także udział osób z ukraińskiej ambasady. Dla równowagi eurodeputowani zrobią mini-happening i przywdzieją podczas turnieju koszulki z Julią Tymoszenko.

Koszt imprezy - 400 tys. złotych. Pieniądze wydaje delegacja PO, sponsorzy i regiony. Wśród "sponsorów i partnerów promocyjnych" wymienione jest także Ministerstwo Sportu i Turystyki. Mecze będą rozgrywane na Esplandzie Solidarności, czyli dziedzińcu przed budynkiem europarlamentu. Powstanie tu profesjonalne boisko ze sztuczną nawierzchnią, trybuny, system telebimów diodowych, oraz barwne stoiska Regionów oraz polskich Miast-Gospodarzy Euro 2012 - czytamy w udostępnionych RMF FM dokumentach na temat organizacji turnieju.

Celem imprezy ma być promocja Polski i jej przygotowania do Euro 2012. Esplanada jest jednak dosyć wyizolowana, przechadzają się po niej prawie wyłącznie pracownicy europejskich instytucji. Zysk z promocji więc niewielki. A więc eurodeputowani kopiąc piłkę, najbardziej chyba zadowolą - samych siebie.