Wycieczkę po Twierdzy Toruń zaczynamy od Fortu IV – jedynego z piętnastu fortów, który jest w pełni przygotowany do zwiedzania i udostępniony turystom. Każdy może tam wejść i poczuć klimat ogromnej, XIX-wiecznej pruskiej budowli. Kto się odważy może też… zostać na noc.

Fort IV to jeden z pierwszych fortów, które powstały w Toruniu w II połowie XIX wieku. Leży w północno-wschodniej części miasta - jego zadaniem była obrona Grodu Kopernika właśnie od tej strony. Jest bardzo duży, ma około 4 hektarów powierzchni. Co ważne, fort jest w pełni zachowany, podkreśla Adam Kowalkowski, przewodnik, który na co dzień pracuje w Forcie IV. Wszystko, co Prusacy, a potem Niemcy zostawili nam po 1920 roku, kiedy opuścili twierdzę już na zawsze, zostało w takim stanie do dzisiaj. Nic nie zostało zdewastowane ani wykradzione przez złomiarzy - dodaje.

W twierdzy są trzy dziedzińce - dwa mniejsze, wewnętrzne, zwane majdanami i jeden duży, zewnętrzny. Dziedzińce wewnętrzne z każdej strony otoczone są dość wysokim, mniej więcej 9-metrowym wałem ziemnym, który chronił przed spadającymi pociskami i odłamkami. Wokół fortu biegnie fosa, jedna z najlepiej zachowanych w Toruniu - co ważne, na zewnętrznym brzegu fosy znajduje się kompletna krata forteczna, czyli po prostu wysokie metalowe ogrodzenie - kolejna bariera, którą musiał sforsować przeciwnik oblegający twierdzę.

Do 1920 roku Fort IV nosił nazwę Yorck, która pochodziła od imienia pruskiego feldmarszałka von Wartenburga. Później, kiedy Toruń przeszedł pod polskie rządy, twierdzę przechrzczono na Fort Stanisława Żółkiewskiego.  

Poczuj się jak obserwator

W Forcie IV rzeczywiście zachowało się wyjątkowo dużo oryginalnych elementów. Przechadzając się po wałach, które górują nad okolicą, można zobaczyć nieduże, metalowe kopuły z wąskimi otworami. Jest to pancerne stanowisko obserwacyjne, chroniące przed ostrzałem - opowiada Adam Kowalkowski. Taka metalowa kopułka o masie około 200 kilogramów ma dwa otwory obserwacyjne, przez które w zasadzie niewiele widać, ale całość jest obrotowa, więc znajdujący się w środku żołnierz mógł patrzeć w dowolnym kierunku - dodaje.

Po wejściu do fortu można zobaczyć jak takie stanowisko wygląda od wewnątrz. Co więcej, każdy, kto tylko ma ochotę może wspiąć się po drabinie, usiąść na metalowym krzesełku i poczuć jak żołnierz, wypatrujący wroga. Da się też obrócić metalową kopułę - choć trzeba w to włożyć nieco wysiłku.

Dla odważnych noc na pryczy

Kolejny przystanek wycieczki po Forcie IV to koszary. To właśnie tutaj żołnierze mieszkali, odpoczywali i spożywali posiłki - ta część twierdzy spokojnie mogła pomieścić 600 osób, co zresztą nie raz się zdarzało. Koszary w pewnym sensie zachowały do dziś swoją funkcję - znajduje się tutaj schronisko turystyczne, więc każdy, kto ma ochotę może wynająć pokój i spędzić noc tak, jak żołnierze sprzed prawie stu lat. Jedyna różnica jest taka, że kiedy jest zimno, mamy tutaj ogrzewanie - dodaje Adam Kowalkowski - a żołnierze niestety często musieli marznąć.
(j.)