Według Radosława Sikorskiego interwencja zbrojna w Syrii na pewno osłabiłaby reżim Baszara el-Asada i mogłaby się przyczynić do politycznego rozwiązania konfliktu w tym kraju. Wczoraj premier Tusk zapewniał, że atak na syryjski reżim nie może przynieść pożądanych efektów!

Oficjalnie Sikorski zapewnia, że nie ma pomiędzy nim i premierem Tuskiem rozbieżności zdań i wspólnie wypracowali polskie stanowisko. Po spotkaniu w Paryżu z szefem francuskiej dyplomacji Laurentem Fabiusem, polski minister spraw zagranicznych zasugerował jednak, że ewentualna interwencja zbrojna przeciwko reżimowi Baszara el-Asada mogłaby mieć sens.

Na pewno można osłabić zdolność reżimu do prowadzenia działań. Bodajże dzisiaj prezydent Francji zapowiedział, że ewentualna akcja będzie miała także na celu osłabienie reżimu i wzmocnienie opozycji, a co za tym idzie - wedle osądu Francji - przywrócenie szans na rozmowy - powiedział Sikorski paryskiemu korespondentowi RMF FM Markowi Gładyszowi.

Zdementował też opinie, że Polska nie popiera ewentualnej interwencji w Syrii. Polska nie weźmie w niej udziału, dlatego że - jak rozumiemy - ewentualne akcja będzie miała charakter uderzenia z morza. Nie mamy na Morzu Śródziemnym ani na żadnym innym morzu lotniskowca i rakiet manewrujących, a więc siłą rzeczy nie bierzemy udziału w tej ewentualnej akcji. Nikt zresztą Polskę o udział w interwencji nie prosi - powiedział Markowi Gładyszowi.

Sikorski zaznaczył jednocześnie - podobnie jak wcześniej Tusk - że polski rząd "rozumie powody, ale obawia się o konsekwencje" potencjalnego ataku na reżim Baszara el-Asada, m.in. o los chrześcijan i innych mniejszości w Syrii. Zgadzamy się z propozycją wysokiej przedstawiciel do spraw polityki zagranicznej Unii Catherine Ashton, która uważa, że należy przywrócić proces polityczny pomiędzy władzami syryjskimi a opozycją i każde działanie siłowe powinno służyć temu celowi - dodał.