Premier uważa, że pojutrze, w dziesiątą rocznicę wstąpienia do Unii Europejskiej, Polacy powinni wznieść toast. Przy okazji kampanii do europarlamentu Donald Tusk przekonuje, że te dziesięć lat to był wyjątkowo korzystny czas dla Polski. "Saldo dziesięciolecia jest jednoznacznie pozytywny" - mówi i dodaje: "Grupa ludzi kwestionująca sens członkostwa maleje." Zdaniem szefa rządu, to dzięki Unii w Polsce nastąpiła "przemiana cywilizacyjna", która - jak przyznał Donald Tusk - "nie przekłada się na poczucie dobrobytu, o którym marzyliśmy". Czy rzeczywiście jest za co wznosić toast? Prowadzący popołudniowe Fakty RMF FM mają odmienne zdania na ten temat. Agnieszka Friedrich uważa, że są powody do satysfakcji. Michał Zieliński natomiast uważa, że Polska mogła zyskać więcej i na razie z toastem się wstrzyma. A Ty? Dyskutuj z nami. Głosuj w sondzie i komentuj. Może to Twoją opinię zacytujemy w popołudniowych Faktach RMF FM.

AGNIESZKA:
Myślę, że trzeba świętować 10. rocznicę Polski w Unii Europejskiej. Formę jej uczczenia pozostawiam jednak Waszej ocenie. Nie podzielam może euforii premiera, ale dostrzegam więcej plusów niż minusów. Żaden unijny kraj nie dostaje tylu pieniędzy ze wspólnej kasy, co Polska, prawda?
MICHAŁ:
Nie jest źle, ale wznoszenie toastów to przesada. To, że dostajemy dziesiątki miliardów euro to żadna zasługa. Po prostu Polska jest duża i biedna. Lepiej by było, gdybyśmy wykorzystywali fundusze skuteczniej. Nie tylko Bałtowie, ale Portugalczycy i Grecy efektywniej wydają pieniądze z Unii. Poza tym, spory i ambitny kraj nie powinien opierać swojej przyszłości na unijnej pomocy, czyli na transferach, głównie od bogatych Niemców, którzy mają swoje interesy, nie zawsze zbieżne z naszymi.
AGNIESZKA:
Ale przyznasz, że Polska zmieniła się przez te 10 lat - i nie myślę tu wcale o tych latach świetlnych ze znanego drogiego rządowi klipu. Dzięki funduszom unijnym powstało wiele inwestycji, jak chociażby drogi, skorzystały instytucje kultury i sportu, wielu Polaków dzięki unijnym pieniądzom stworzyło własne firmy, otworzył się dla nas za granicą rynek pracy. No i co - nie warto świętować?:)
MICHAŁ:
Nie tylko Polska zmieniła się przez te 10 lat. Podobnie zmieniła się np. Turcja; bez pieniędzy z Unii Europejskiej. Unijne fundusze lepiej mieć niż nie mieć, ale sposoby ich wydawania nie usprawiedliwiają toastów. Przykład dróg: premier chwali się dziś, że dzięki otwarciu nowego odcinka A1 może już z Warszawy dojechać autostradą do wnuków do Gdańska. Problem w tym, że premier jest pod tym względem dziadkiem wyjątkowym. Niestety nasze wystawne autostrady, z ekranami akustycznymi za setki milionów, nie bardzo łączą się w sieć. Mnie osobiście, program budowy dróg najmocniej kojarzy się z gigantycznym mostem przez małe bajorko w Mszanie na Śląsku. Mostem, którego od lat nie da się dokończyć i przez który Polska wciąż nie ma autostradowego połączenia z Czechami.
AGNIESZKA:
Jasne, bajorko w Mszanie można pokonać wykonując jeden krok - taki większy. Czy wejście Polski do Unii Europejskiej nie było wielkim krokiem w historii naszego kraju? Zdaje sobie oczywiście sprawę, że rząd Tuska spija teraz śmietankę z pracy poprzednich ekip, ale cóż - taki jubileusz przypadł właśnie teraz. Wznieść toast 1 maja czy nie? Czy to może oznaczać, że kto wypije ten za Tuskiem?:) Uważam, że nie.
MICHAŁ:
Ten most to setki milionów w błocie. To wyrzut sumienia dla polityków i symbol zmarnowanych szans; smutny pomnik gigantomanii za darowane pieniądze. Jeśli chodzi o "kroki", to obawiam się, że te najbardziej znaczące dla przyszłości kraju podjęły setki tysięcy Polaków, którzy wyjechali na zachód. Trudno nie zgodzić się, że Polska, tak jak cały region, zmienia się dzięki Unii Europejskiej. Ale czy to specjalny powód do świętowania? Powód do toastów? Dla politycznej i biznesowej elity - na pewno! Dla milionów Polaków - wątpię.