Przedterminowe wybory? Tak, ale tylko przy zmienionej ordynacji wyborczej w ramach jednomandatowych okręgów - powtarza Bronisław Komorowski z PO, gość Kontrwywiadu Kamila Durczoka w RMF FM.

Kamil Durczok: Czuje się pan chłopcem do bicia?

Bronisław Komorowski: Jakoś nie bardzo – wiek nie ten i pozycja nie ta. Na razie nie odczuwam, poza jednym – poza być może chęcią ze strony Jarosława Kaczyńskiego. Były wspomniane „przystawki” i okazuje się, że ulubionym daniem Jarosława Kaczyńskiego stają się przystawki – mówiąc takim językiem trochę anachronicznym, warszawskim – przystawki z awanturką.

Kamil Durczok: A ja mam wrażenie, że ulubionym daniem PO są wybory na zimno. Dlaczego państwo nie chcą wyborów w maju?

Bronisław Komorowski: Nie widzimy powodu, dla którego miałaby cała Polska raptem zgodzić się po paru miesiącach rządów PiS-u na ponowne wybory tylko dlatego, że Jarosław Kaczyński tego żąda. Tak wygląda mechanizm demokratyczny – ci, którzy wygrywają muszą pokazać, czy potrafią tylko władzę zdobywać czy też ją sprawować. Trzeba by wydać 400 mln zł, nie mówiąc o odprawach dla wszystkich urzędników, ministrów pisowskich, całej armii doradców. Oprócz tego jest ryzyko, że się nic nie zmieni, bo PiS chce dlatego wyborów w maju, bo wie, że na jesieni będzie miał gorszy wynik.

Kamil Durczok: Przeczytam kilka cytatów z ostatnich dni, autorstwa PO. „Władza generująca wzajemną agresję u ludzi”, „Jarosław Kaczyński jak Łukaszenka”, „Polska skarcona dwoma Napoleonami”, „Rządy kryzysu i kłótni”. Jak się pojawia szansa odwołania – w waszym przekonaniu – okropnego układu, to pan kręci nosem i mówi: no tak, jakby poddali premiera, to ewentualnie tak, ale rozwiązanie Sejmu – nie.

Bronisław Komorowski: Nie. PO mówi tak: najpierw sprawdźmy, co ten PiS potrafi i co chce zrobić. Zdaje się, że chce zrobić koalicję z Samoobroną i po to wywołuje kryzys, by mieć legitymację do zrobienia trwałego układu rządowego z Andrzejem Lepperem. Po drugie, PO mówi: jesteśmy za przyspieszonymi wyborami, ale wydaje się nam, że najlepszym terminem byłaby jesień, bo można byłoby połączyć je z samorządowymi, które i tak są planowane na jesień, a PiS musiałby zapłacić cenę za swoje rządzenie.

Kamil Durczok: Minutę temu pan powiedział, że to jest zła praktyka, by dopasowywać termin wyborów do swoich wyników w sondażach. Teraz pan mówi dokładnie to samo – liczy pan, że jesienią byłoby lepiej, bo PiS będzie miał gorzej.

Bronisław Komorowski: Nie. Jesienią będzie jasne, jak Polacy ocenią rząd pisowski i postępowanie Jarosława Kaczyńskiego. Ale najważniejszą kwestią, którą stawia PO jest to, że możemy się zgodzić na wcześniejsze wybory, ale pod warunkiem, że to będzie oznaczało szanse na rzeczywistą zmianę. Dlatego proponujemy PiS-owi, by przyszłe wybory przyspieszone odbyły się na zasadzie zmienionej ordynacji wyborczej w ramach jednomandatowych okręgów wyborczych. To jest szansa na to, że do polskiej polityki trafią po prostu lepsi ludzie, lepsi politycy i szansa na lepszą polską politykę. Zmiana dla zmiany, jeśli miałaby odtworzyć istniejący układ, jak widać niewydolny, to wydaje się być zbyt kosztowna.

Kamil Durczok: Szansa na lepszych polityków to jest oczywiście marzenie, ale jednak mimo wszystko wracam panie marszałku. Krytykuje pan 5 miesięcy rządów PiS i teraz pojawia się dla pana szansa zmiany tego układu politycznego, odwołania się do wyborców. Chcą zmiany, albo nie chcą. To albo pan chce być skuteczny albo walczyć o pozory stylu. Wydawało mi się, że w polityce liczy się skuteczność.

Bronisław Komorowski: Równie dobrze moglibyśmy żądać przyspieszonych wyborów po miesiącu rządzenia PiS, bo wtedy też PiS krytykowaliśmy. Ale zgodziłby się pan, że wtedy byłoby to niestosowne z punktu widzenia interesu państwa i zasad demokracji. Prawdopodobnie to jest tak, że rzeczywiście to jest układ absolutnie niewydolny. PiS kapituluje, przyznaje się do porażki. Zróbmy więc to spokojnie, przygotujmy nowe zasady wyborów i połączmy wybory parlamentarne z samorządowymi. To jest logiczne i tańsze. PiS-u to nie zbawi, ani nie pogrąży. Jeśli wybory odbędą się nie w maju w trybie jakimś ekstra wariackim - to musiało by być galopem robione.

Kamil Durczok: A co by zmieniły pańskim zdaniem wybory na jesieni. Kampania wyborcza jak wskazuje praktyka ostatnich lat zawsze ma swoją temperaturę, zawsze ma swój rytm, bez względu na to czy te wybory się odbywają się miesiąc wcześniej czy miesiąc później.

Bronisław Komorowski: Do jesieni można by zmienić ordynację wyborczą.

Kamil Durczok: Ale Jarosław Kaczyński mówi, że nie chce tej zmiany. Bez niego nie wprowadzicie tej zmiany.

Bronisław Komorowski: To źle mówi. Ale dlatego, że Jarosław Kaczyński źle mówi i źle myśli nie możemy przyjmować jego scenariusza. Jeżeli zależy mu na tym, żeby skończyć z kompromitacją własnego obozu politycznego jak najszybciej, to niech on się troszeczkę ugnie i niech on trochę pójdzie na kompromis. Nasza propozycja brzmi tak: Możemy nie zmieniając konstytucji rozważać nawet wersję okręgów jednomandatowych w ramach ordynacji mieszanej, o której mówił Jarosław Kaczyński od dawna. Możemy to rozważać po to, żeby nie robić pozoru zmiany, tylko dać Polakom szanse na wybranie lepszych polityków.

Kamil Durczok: Zobaczymy kiedy ta szansa się pojawi. Dziękuję za rozmowę.