„Chcę opowiedzieć na nowo tę historię, bo to będzie mój "Dług". To będzie historia na nowo opowiedziana, ale zostanie też, przede wszystkim, pokazany wątek więzienia” – mówił Gość Ziemca w RMF FM Sławomir Sikora. Bohater filmu „Dług”, który spędził dekadę w więzieniu za zabójstwo swoich oprawców, zdradził w RMF FM po raz pierwszy szczegóły nowej produkcji.

Robię to przede wszystkim, żeby pokazać polskie więzienie. Pokazać, że 90 proc. ludzi, którzy trafiają do polskiego systemu, są ludźmi później już okaleczonymi do końca życia. Bo mnie się udało - stwierdził biznesmen ułaskawiony przez prezydenta RP.

To jest pudrowanie trupa - Sławomir Sikora ostro wypowiada się o stanie polskiego więziennictwa. Funkcjonariusz Służby Więziennej tego nie powie, bo nie wolno mu tego powiedzieć, bo jest służbą mundurową.

Gość Krzysztofa Ziemca w RMF FM zwracał również uwagę na braki kadrowe w zakładach karnych. Jeżeli w jednostce siedzi 1200 ludzi (osadzonych - red.) i jest kilku tylko wychowawców, to jak chcemy wypuścić ludzi lepszych? Otrzymujemy po prostu inwalidów społecznych - przekonywał Sikora, który sam w więzieniu spędził 10 lat.

Sikora zdradził też więcej szczegółów na temat produkcji nowego "Długu", którego jest współscenarzystą. Mamy ponad 7 milionów na realizację filmu. Chcemy pokazać prawdę o polskim więzieniu. (...) Opowiemy, jak było naprawdę, po to, żeby ten system zmienić, żeby ludzie zobaczyli, jak on wygląda od wewnątrz. To będzie bardzo mocne kino - zadeklarował gość RMF FM. Premiera ma odbyć się "w najbliższym czasie", a w produkcję filmu zaangażowani są - według Sikory - znani aktorzy i uznany reżyser.

Krzysztof Ziemiec, RMF FM: Jeśli powiem naszym słuchaczom: "Jeden z polskich biznesmenów, przedsiębiorców dużej firmy", to pewnie nie wszystkim to coś powie. Ale jeśli powiem, że jest pan pierwowzorem Stefana, ze słynnego filmu "Dług", to chyba wszystkim to już coś mówi. Dzień dobry raz jeszcze, dziękuję, że pan zgodził się przyjąć zaproszenie w taki dzień. Minęło 25 lat, od tamtego tragicznego wydarzenia i 14 - jeśli dobrze liczę - od wyjścia z więzienia. Tak, dobrze policzyłem?

Sławomir Sikora: Tak, wyszedłem w 2004 roku.

Czy w takim momencie i w tak dużym już dystansie od tamtych wydarzeń da się za sobą zamknąć drzwi? I zacząć wszystko od nowa, tak żeby o wszystkim zapomnieć?

Nie da rady. To jest niemożliwe. To jest część mojego życia i to rzutuje cały czas na moje życie.

To co wraca dzisiaj, po latach, najbardziej?

Sny. Mam przerobioną całą literaturą więzienną. Może za dużo powiedziałem, że całą, ale 90 proc. literatury więziennej i zdaję sobie sprawę, że po tym, jak już jest lepiej w moim życiu, to wracają sny więzienne. I to wracają w taki sposób, że to mi się wszystko śni, że ja jestem wewnątrz więzienia.

Czyli to więzienie było dla pana większym przeżyciem, niż sam moment zbrodni, której dokonał pan wtedy, tej tragicznej, którą żyła cała Polska?

Paradoksalnie tak. Dlatego, że w więzieniu, tak jak czasem prowadziłem zajęcia dla studentów, musiałem się cofnąć do pierwszego prawa biologii, żeby przeżyć. Bo my mówimy o humanizacji w więzieniach, natomiast ludzi się tam cofa do pierwszego prawa biologii.

Jeszcze wrócę do tego tragicznego wydarzenia, przez które pan trafił za kratki. Mamy taki moment, takie dni, kiedy wspominamy zmarłych. Pan czasem myśli o swojej ofierze, o tej osobie, której odebrał pan wówczas życie?

Modlę się, bo jestem człowiekiem wierzącym, więc modlę się za niego, za nich się modlę. Natomiast, w pewien sposób też wypieram całą tę sytuację, ponieważ oni wcześniej nas krzywdzili.

Tak, ale wyrok sądu był taki, a nie inny. Czuje pan się dzisiaj, po latach, winny tego wszystkiego? Czuje pan cały czas, że ciąży na panu ten wyrok i ten czyn, którego pan dokonał?

On będzie ze mną cały czas. Jestem stygmatyzowany i mam tego świadomość, że będzie to do końca moich dni. Wyrok i całe to zdarzenie, i cała ta tragedia będzie ciążyć na mnie.

Dlaczego więzienie jest w takim razie przeżyciem dla pana znacznie trudniejszym, niż sam moment zbrodni? Bo odebranie komuś życia jest - wydaje mi się - czymś tak tragicznym, że trudno o tym ze spokojem, po latach nawet rozmawiać.

Zgadza się. Tylko, że polskie więziennictwo, więzienie, do którego trafia człowiek, który nigdy wcześniej nie miał kontaktu ze światem przestępczym, musi się nauczyć tam żyć, musi umieć przetrwać. A więzienie nie jest miejscem łatwym. Szczególnie dla takich ludzi jak ja, czy dla moich kolegów, z którymi...

Czyli jakich?

Normalnych. Z normalnych domów, normalnych środowisk. To miejsce jest absolutnie, można powiedzieć, dehumanizuje drugiego człowieka. Mamy przykłady człowieka, który po 20 iluś latach wyszedł z więzienia - był niewinny. Czy osobę Tomka, o którym cała Polska w tej chwili usłyszała, że przesiedział 20 kilka lat w więzieniu. Co ten człowiek tam przeżył, to tylko on wie.

To co pan przeżył? Pan był 10 lat, prawda?

Byłem dokładnie 10 lat. Załamanie psychiczne po wyjściu z więzienia. 6 miesięcy spędzonych w różnych szpitalach psychiatrycznych - z ciężką depresją. Budzenie się w różnych sytuacjach, które nie pozwalają normalnemu człowiekowi funkcjonować. Ja to porównuję, jak wyszedłem z więzienia, do takiej sytuacji, bo to najprościej można porównać, zamknąć psa do beczki - dużego owczarka niemieckiego - do beczki 200 litrowej, na 24 godziny i go później wypuścić na wolność.

Czyli te sceny z filmów, które znamy, czy amerykańskich, czy polskich - choćby dwa, które obecnie są na ekranach, które pokazują rzeczywistość więzienną - to są filmy, które rzeczywiście oddają całą prawdę o tym środowisku, o tym miejscu?

Myślę, że tak, bo literaturę przerobiłem. Szukałem w niej odpowiedzi. Filmy, na przykład "Skazani na Shawshank", czy inne filmy "Więzień Brubaker", czy polskie kino - "Symetria", to są filmy, które pokazują, może nie do końca tę rzeczywistość, dlatego, że większość z tych ludzi nie siedziała w więzieniu. Ja mogę powiedzieć tyle, że jestem w tej chwili producentem, współscenarzystą filmu - nazwijmy go roboczo "Dług". Mamy już zgromadzony budżet i pokażemy prawdę o polskim więzieniu. Odkryjemy wszystko to, czego nie można było powiedzieć w "Długu".

Ale właśnie "Dług", ten pierwszy, Krzysztofa Krauze, był...

Był.

Zrobił wrażenie na Polakach gigantyczne, pamiętam tłumy w kinach. Pan chce to powtórzyć raz jeszcze? Dlaczego?

Chcę opowiedzieć na nowo tę historię, bo to będzie mój "Dług". To będzie historia na nowo opowiedziana, ale zostanie też, przede wszystkim, pokazany wątek więzienia.

Tamta była fałszywa?

Nie, ale to była prawda reżysera. To była prawda Krzysztofa Krauze, to była jego opowieść. A teraz będzie opowieść, którą ja...

To co Sławomir Sikora pokaże Polakom w takim razie? Jaką prawdą o więzieniu? Gwałty, bójki, narkotyki?

Na pewno pokażemy prawdę. Pokażemy bardzo dużo rzeczy - to co pan wymienił - z pewnością drugie życie. W tej chwili jestem też zobowiązany do pewnej tajemnicy.

Po co pan to robi? Dla pieniędzy?

Nie, robię to przede wszystkim, żeby pokazać polskie więzienie. Pokazać, że 90 proc. ludzi, którzy trafiają do polskiego systemu, są ludźmi później już okaleczonymi do końca życia. Bo mnie się udało.

90 procent?

90 procent.

Czyli 9 na 10 osadzonych, po wyjściu z więzienia wraca jeszcze raz do tego samego procederu?

System mówi, bo są różne dane statystyczne, że mamy 50 proc. recydywy. Natomiast prof. Andrzej Bałandynowicz, który prowadzi od 40 lat swoje badania, na grupie 2400 osadzonych, z jego badań wynikło, że tylko 9 wyszło na prosto.

To są przerażające dane. Hodujemy takich powtórnych przestępców?

Jeżeli przez kilka lat człowiek przebywa w więzieniu, jest wykastrowany z życia. Jeżeli siedzi i nic innego nie robi, wychodzi tylko na spacery, je, cofa się go do pierwszego prawa biologii - to ten człowiek nie potrafi później funkcjonować.

Statystyki są zupełnie inne. Pokazują, że jest lepiej. Więźniowie mają pracę, mają zajęcie - co więcej, mogą nawet zarabiać realne pieniądze, może nie duże, ale jednak to coś znaczy, prawda?

Ja wyszedłem z więzienia po 10 latach mając w kieszeni 2300 złotych, z żelaznej kasy. Mogę tyle powiedzieć, że byłem zatrudniony w więzieniu na pół etatu, albo na 7/8 etatu, po to, żeby więzienie nie płaciło ode mnie podatku. Czyli przez 10 lat nie zapracowałem na swoją emeryturę.

Co panu dało w więzieniu taką siłę, że pozwolił pan jednak nie wejść sobie na głowę innym, przetrwać. A teraz - jak słyszeliśmy na początku rozmowy - wrócić, w miarę, do normalnego życia?

Na pewno wiara w Pana Boga - nawróciłem się w więzieniu. I wartości, które otrzymałem od swoich rodziców. Zostałem nauczony przetrwać w sytuacjach ekstremalnych. Te wartości pozwoliły mi przetrwać.

One są ponadczasowe?

Tak jak wszystko. Wierność, słowo, dobro - to są rzeczy ponadczasowe. Tego nie możemy zdewaluować, to tylko w nas jest.