„Rząd przez wiele miesięcy mówił opinii publicznej, że wszystko jest w porządku. Twierdził, że problemu nie ma” – mówił Adrian Zandberg w Rozmowie w południe w RMF FM odnosząc się do ogłoszonego w sobotę zakazu wwożenia ukraińskich produktów rolnych do Polski. Poseł Lewicy stwierdził też, że Polacy mogą czuć się przez rząd oszukani: „Rząd obiecał, że ukraińskie zboże zostanie zapakowane do wagonów, one zostaną zaplombowane i pojadą do północnej Afryki, gdzie są potrzebne. Obiecał i słowa nie dotrzymał”.

Ukraińska delegacja bierze udział w rozmowach z polskim rządem na temat zakazu wwozu do Polski zboża i produktów rolnych z Ukrainy. Mariusz Piekarski w Rozmowie w południe w RMF FM pytał swojego gościa, czy ten zakaz ma poparcie opozycji.  To jest działanie fikcyjne. Jeśli to zboże wjedzie na rynek europejski przez jakiś inny kraj, to będzie następnie mogło trafić na rynek polski - odpowiedział Adrian Zandberg, współprzewodniczący partii Razem. Nie wiem, w jaki sposób, bez porozumienia na poziomie całej Unii Europejskiej, rząd chce to zrealizować. Dopóki nie usłyszę konkretów, jak rząd chce się przed takim scenariuszem zabezpieczyć i jak chce to dogadać z innymi krajami Unii Europejskiej, do tego czasu przyjmuję założenie, że są to kolejne konferencje prasowe, a nie finalne rozwiązanie sprawy - kontynuował Zandberg w RMF FM.

"Rząd powinien zrobić to, co obiecał Polakom"

Gość Mariusza Piekarskiego dodał, że Polacy mogą czuć się oszukani przez rząd. Kiedy rząd powiedział, że ukraińskie zboże zostanie zapakowane do wagonów, one zostaną zaplombowane i pojadą do północnej Afryki, gdzie są potrzebne, to coś obiecał. Obiecał i tego słowa nie dotrzymał. Ta obietnica była słuszna, ponieważ zboże w północnej Afryce jest potrzebne - wyjaśniał gość w RMF FM. Zdaniem Zandberga, możliwe są dwa wyjaśnienia tej sytuacji: Jedna jest taka, że mamy skrajnie nieudolny rząd, który nie potrafi zadbać o to, żeby wagony były zaplombowane. Druga, oby to nie był prawdziwy scenariusz, że rząd na coś innego umówił się z partnerami, a coś innego powiedział Polakom - wyjaśniał.

Adrian Zandberg w Rozmowie w południe w RMF FM dodał, że dopóki nie ma ustaleń z innymi członkami Unii Europejskiej, decyzje polskiego rządu są robieniem dobrej miny do złej gry. Rząd powinien zrobić to, co obiecał Polakom. Zapewnić realnie chroniony transport tranzytowy przez Polskę - mówił poseł Lewicy.

Zdaniem gościa RMF FM, "parę osób w PiS-ie się po czasie się obudziło i zorientowało, że mają problem z grupą producentów rolnych".

"Ludzie na terenach wiejskich, pytani o wybory, odpowiadają: zostanę w domu"

Coraz więcej ludzi na terenach wiejskich, pytanych o to, co zrobi na wyborach, odpowiada: zostanę w domu, bo mnie zawiedli. To się dzieje dlatego, że w wielu ważnych dziedzinach rząd nie dotrzymał słowa. Przykładem może być transport publiczny. Mogę wyliczać kolejne PKS-y, które zniknęły pod rządami PiS-u. Mogę wymieniać kolejne miejscowości, wsi sołeckie, do których nie dojeżdża autobus, a jeszcze 2-3 lata temu dojeżdżał - mówił Adrian Zandberg, który uważa, że PiS traci wyborców również wśród mieszkańców wsi.

Gość Mariusza Piekarskiego stwierdził, że coraz częściej słyszy od ludzi, że są rozczarowani tym, że PiS nie dotrzymał swoich obietnic dotyczących ochrony zdrowia i transportu publicznego.

"Ustawa nie rozwiąże kwestii tranzytu zboża z Ukrainy"

Mariusz Piekarski zapytał swojego gościa, czy Lewica poprze ustawę, która miałaby zorganizować kwestie transportu ukraińskiego zboża i dopłat dla polskich rolników. Tu ustawa nie wystarczy. Jeżeli mówimy o kwestii tranzytu, to trzeba zbudować porozumienie szersze niż będące decyzją władczą prezesa Kaczyńskiego - mówił Zandberg. Dodał, że kolejną przeszkodą jest kalendarz sejmowy - kolejne posiedzenie jest zaplanowane na drugą połowę maja.

Na pytanie o to, jak zorganizować skup interwencyjny od polskich rolników, gość Rozmowy w południe w RMF FM powiedział, że "chętnie posłucha magika, który ma na to rozwiązanie".

Zandberg o marszu 4 czerwca: "Z tego, co słyszałem, inne partie nie są tam mile widziane

Na razie nie wiadomo co to za marsz. Z tego, co słyszałem, to poseł Grabiec (Jan Grabiec - poseł Platformy Obywatelskiej - przypis red.) mówił, że inne partie nie są tam mile widziane. Uważam, że warto w Polsce i warto ponad podziałami protestować przeciwko drożyźnie. Warto protestować przeciwko temu, że wielki biznes wyciska z ludzi pieniądze, a rząd nic nie robi. Przeciwko temu, że ten nieudolny rząd pozwala na zrzucanie kosztów inflacji na zwykłych ludzi. I chętnie bym porozmawiał o tym, w jaki sposób przeciwko temu skutecznie protestować. Jesteśmy otwarci, żeby o tym rozmawiać. Z tego, co słyszałem od posła Grabca dziś w tym wystąpieniu, to, to zdaje się jest po prostu demonstracja, organizowana przez Platformę, i nie dla innych partii politycznych - mówił w internetowej części Rozmowy w południe Adrian Zandberg, współprzewodniczący partii Razem i jeden z liderów Lewicy.

Zandberg był dopytywany czy odezwał się do nich przewodniczący Koalicji Obywatelskiej: Złożyłbym to na karb weekendu. Być może przewodniczący Tusk uznał, że ze względu na to, że jest weekend to odezwie się do innych formacji w poniedziałek, więc zobaczymy. Jest jeszcze dużo czasu - stwierdził współprzewodniczący partii Razem.

"Wałkowanie tego szkodzi poparciu partii opozycyjnych"

Zandberg był też pytany czy projekt wspólnej listy opozycji jest już martwy. Myślę, że to przede wszystkim jest temat, którego wałkowanie szkodzi poparciu partii opozycyjnych. Wszyscy wiedzą, że tej jednej listy nie będzie. Wyrazili to już jasno politycy z wielu formacji, więc opowiadanie cały czas o tym, moim  zdaniem, szkodzi - stwierdził. Zamiast rozmawiać, politycy sami o sobie i o tym, czy Kazio lubi się ze Zdzisiem, rozmawiajmy o sprawach ludzi: o mieszkaniach, o podwyżkach płac, o tym, żeby polskie państwo zaczęło dowozić, jeżeli chodzi o usługi publiczne. Także poza wielkimi miastami. To są sprawy, które są kluczowe - dodał.