"Na szczęście są takie sprawy, które łączą polską politykę i polską opinię publiczną. Bezpieczeństwo, zagrożenie bezpieczeństwa Polski do takich należy" - tak o jedności między rządem a opozycją ws. sytuacji na Ukrainie mówił w Porannej rozmowie w RMF FM Tomasz Siemoniak. "W sprawach związanych z sojuszem z USA, z NATO, ten konsensus jest mocny, wszyscy działają w jedną stronę" - mówił wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej.

Były szef MON przyznawał, że nie wie, czy rzeczywiście Rosja zaatakuje Ukrainę. Nie wiem, czy Putin podjął taką decyzję. Uważam, że absolutnie nie można uznawać, że kryzys się zakończył, że skoro wojna nie wybuchła tej nocy, to znaczy, że nic się nie zdarzy, nie można się rozluźniać - podkreślał Siemoniak.

Robert Mazurek dopytywał też swojego gościa o wyjazd delegacji Senatu do Miami. Rozumiem, że część dziennikarzy, część opinii publicznej źle przyjęła to, że delegacja Senatu pojechała do Polonii w Miami. Pewnie są lepsze momenty, natomiast Senat zajmuje się Polonią, marszałek Senatu nie jest ministrem spraw zagranicznych - mówił Siemoniak. Niech Kancelaria Senatu wyjaśnia, dlaczego przy tej okazji nie zadbano o to, by marszałek Senatu miał możliwość rozmowy z różnymi ważnymi osobami - zaznaczył. To źle, że delegacja nie składała się z przedstawicieli wszystkich klubów, nie odzwierciedlała układu sił w Senacie. To uważam za błąd. Niech Senat wyciągnie z tego wnioski - dodał poseł.

W czasie Porannej rozmowy w RMF FM padło też pytanie o szanse powołania sejmowej komisji ds. inwigilacji. W Sejmie nie można niczego być pewnym, przy stanie 230:230 zdecyduje chwilowe rozkojarzenie, czy że ktoś będzie chory. Natomiast politycznie był to bardzo ważny moment - pokazanie, że nie tylko opozycja - bo Pawłowi Kukizowi bliżej do obozu rządzącego - jest gotowa razem wyjaśniać bardzo poważną sprawę - ocenił Siemoniak. 

"Projekt prezydenta dot. Izby Dyscyplinarnej to krok w dobra stronę"

To jest krok w dobrą stronę, ale diabeł tkwi w szczegółach, jak zawsze - mówił Tomasz Siemoniak o prezydenckim projekcie ustawy likwidującej Izbę Dyscyplinarną SN. Nie wiem, jak można połączyć projekty, w których jeden likwiduje Izbę Dyscyplinarną, a drugi nie likwiduje, tylko zmienia jej kompetencję. Gdyby było tak, że te intencje są rzeczywiście uczciwe, to by powiedziano, że również nasz projekt - niech będą trzy projekty na stole i z nich wybierajmy to, co najlepsze - dodał wiceprzewodniczący PO.

Siemoniak był pytany też o to, czy opozycja zjednoczy się przed wyborami w jeden blok wyborczy. Nie naciskamy, nie nalegamy. To nie może być tak, że to się stanie jakimś fetyszem i będą wszyscy się tutaj o to kłócić. Tusk powiedział kilka tygodni temu: "róbmy swoje, budujmy przyjazne relacje, a potem zobaczymy przed wyborami w jakim układzie najsensowniej pójść do tych wyborów". I poprawiło to bardzo atmosferę między partiami opozycyjnymi - odpowiedział poseł.

Robert Mazurek: Dzień dobry, łączymy się dzięki cudom techniki z Tomaszem Siemoniakiem, byłym ministrem obrony, wicepremierem, posłem Platformy Obywatelskiej - wciąż aktualnie.

Tomasz Siemoniak: Dzień dobry panu, dzień dobry państwu.

Dziś na Ukrainie Święto Jedności Narodowej. Ta jedność chyba - i to jest pytanie do pana - jest widoczna także w relacjach między rządem a opozycją w tej jednej właśnie sprawie.

Tak, to prawda kolejne zdarzenia, spotkanie u premiera Morawieckiego w listopadzie czy przed kilkoma tygodniami Rada Bezpieczeństwa Narodowego potwierdziły to, że są na szczęście takie sprawy, które łączą polską politykę i polską opinię publiczną. Bezpieczeństwo, zagrożenie bezpieczeństwa Polski, bo ten kryzys dotyczy Ukrainy, ale też oczywiście musimy patrzeć na własne interesy, do takich należy. Myślę, że w tych sprawach związanych z sojuszem ze Stanami Zjednoczonymi, z NATO ten konsensus jest mocny, mimo że czasami trudno odkryć go w tej codziennej bitwie politycznej. Ale w tej kwestii myślę, że to jest  bardzo ważne, że działają wszyscy w jedną stronę, choć może się tak specjalnie nie porozumiewają.

Panie pośle, pan mówi: "w tej sprawie wszyscy działają w tym samym kierunku". Pytanie do pana jako do byłego ministra, jako do człowieka, który te sprawy zna, a i teraz je śledzi - pana zdaniem Putin odważy się - mimo deklarowanej przez wszystkich jedności Zachodu - zaatakować Ukrainę?

Tego nikt nie wie, ja nie wiem, czy sam Władimir Putin taką decyzję podjął. Waży korzyści i straty dla siebie i dla Rosji, może z przewagą nawet siebie, bo jest niepodzielnym dyktatorem, który od dwudziestu kilku lat rządzi Rosją. Ja uważam, że absolutnie nie można uznawać, że kryzys jakoś się zakończył, że skoro wojna nie wybuchła tej nocy, jak obawiały się, czy przewidywały agencje wywiadowcze Zachodu, to znaczy, że się już nic nie zdarzy. Nie można się rozluźniać, nie można uważać, że teraz zajmiemy już czymś innym.

Właśnie, "nie można się rozluźniać, nie można uważać, że możemy zająć czymś innym" -  wydaje się, że senatorowie pod wodzą marszałka Tomasza Grodzkiego mają inne zdanie w tej sprawie. Wybrali się bowiem na Florydę na spotkania z Polonią i na bale. Czy to jest właściwy czas pana zdaniem?

Uważnie tej sprawy nie śledziłem.

Wszystkie media mówią, ale rozumiem.

Mocno się skupiam na tym właśnie, co się dzieje na Ukrainie, na sprawach bezpieczeństwa. Rozumiemy z tego tyle, że część dziennikarzy, część opinii publicznej źle przyjęła to, że delegacja Senatu pojechała do Polonii w Miami. Pewnie są lepsze momenty, natomiast Senat zajmuje się Polonią, marszałek Senatu nie jest ministrem obrony, ani ministrem spraw zagranicznych, więc niech to wyjaśnia.

"Niech to wyjaśnia". Czy to była odpowiednia ranga spotkań dla - jak to uwielbia powtarzać, mówiąc o sobie Tomasz Grodzki - trzeciej osoby w państwie? Pan marszałek Senatu Rzeczypospolitej spotkał się z przewodniczącym rady komisarzy hrabstwa Miami-Dade panem Jose "Pepem" Diazem, spotkał się również z przedstawicielami Florida International University, nawet nie z rektorem, spotkał się z burmistrzem hrabstwa, nie spotkał się oczywiście z gubernatorem, nie spotkał się żadnym z senatorów, ba nawet żadnym z kongresmenów. To jest naprawdę ranga wizyty marszałka Senatu w tropikalnym Miami, tak?

Rozumiem, że przede wszystkim jechał do Polonii i każdy Polonus jest ważny, nawet jeśli żadnej funkcji nigdzie nie sprawuje. Niech wyjaśnia to Kancelaria Senatu, dlaczego przy tej okazji, gdy celem było spotkanie z Polonią, nie zadbano o to, żeby marszałek Senatu miał możliwość rozmowy z różnymi ważnymi osobami.

A dlaczego w takim razie nie zadbano również o to, żeby pojechała jakaś taka różnorodna delegacja Senatu? W delegacji Senatu pięcioosobowej nie znalazło się ani jedno miejsce dla przedstawiciela największego klubu senackiego, czyli przedstawiciela Prawa i Sprawiedliwości. Pojechały cztery osoby z Platformy Obywatelskiej i pani marszałek z PPS-u. Panie pośle, to wygląda tak, jakby senatorowie Platformy urządzili sobie po prostu tropikalne wakacje za publiczne pieniądze.

To źle, że delegacja nie składała się z przedstawicieli wszystkich klubów, czy nie odzwierciedlała układu sił w Senacie. Takie powinny być delegacje sejmowe, takie winny być delegacje senackie. To uważam za błąd. Natomiast, niech Senat z tego wyciągnie wnioski, niech marszałek Senatu wyciągnie z tego wnioski. Ja nie uważam też, że to jest jakaś sprawa aż tak dramatyczna.

Może nie jest dramatyczna, ale jest bulwersująca.

Słyszałem w państwa serwisie, że marszałek Witek nie chce zeznawać w sprawie swojego lobbingu na rzecz jednej z firm. To jest poważny problem. Natomiast tutaj, jak mówię, niech Senat wyjaśni.

Czyli poważny jest, jak coś robi PiS, natomiast jak Platforma jedzie na wakacje, to nie jest poważna sprawa.

Nie, nie. Dlatego mówię, że źle, że nie było tam przedstawicieli PiS-u. To jest dla mnie oczywiste, że powinni być.

Panie pośle, porozmawiajmy o tym, co w Sejmie. W Sejmie dobiliście targu. Mówię "wy", cała opozycja z Pawłem Kukizem. Ma powstać komisja do spraw podsłuchów. Czy jesteście pewni swego? To znaczy pewni tego, że tych 230 nominalnie posłów opozycji za wami zagłosuje i może uda się jeszcze kogoś wyłuskać z PiS-u?

W Sejmie to niczego nie można być pewnym. Odkąd jestem posłem, to chyba tylko dwa głosowania pamiętam takie, że wszystkich 460 posłów głosowało. Więc przy stanie 230 do 230 zdecyduje tutaj, nie wiem, chwilowe rozkojarzenie, czy ktoś będzie chory. Natomiast politycznie był to bardzo ważny moment, to znaczy pokazanie, że tak naprawdę nie tylko opozycja, bo jednak Pawłowi Kukizowi bliżej do obozu rządzącego, jest gotowa razem wyjaśniać bardzo poważną sprawę.

Ja już nie będę pana katował cytatami z polityków Platformy Obywatelskiej, którzy wyrażali się o Pawle Kukizie per "szmata", a teraz podpisujecie z nim porozumienia, dogadujecie się i strzelać sobie pamiątkowe selfie. Nie ma pan poczucia, że może czasami warto się po prostu ugryźć w język?

Ja nie należę do polityków, którzy o kimkolwiek tak ostro mówią, bo zdaję sobie sprawę z tego, że rzeczywiście polityka jest taka, że będziemy się spotykać jeszcze przez wiele lat z różnymi politykami, w różnych rolach i nie warto mówić zbyt ostro. Choć Paweł Kukiz też tutaj nie od macochy lubił o różnych osobach różne rzeczy powiedzieć.

To prawda. Nie przebieracie w słowach.

Może z tego będzie taka nauczka, że nie warto czasem zbyt ostro o kimś mówić, choć internet sprzyja takim właśnie emocjonalnym reakcjom.

Ostatnie pytanie w tej części to jest pytanie o to, czy jak ktoś nie głosował za 58 mld euro dla Polski, to jest idiotą czy patriotą, że posłużę się parafrazą z Donalda Tuska?

Myśmy się wstrzymali od głosu.

Czyli nie chcieliście, żeby Polska dostała te 58 mld euro. To jesteście patriotami czy idiotami?

Jesteśmy patriotami. Zawsze chcieliśmy, żeby te pieniądze do Polski dotarły.

Uff, kamień spadł mi z serca.