"Kwestii związanych z samorządami (w polityce Prawa i Sprawiedliwości – przyp. red.) nie będziemy popierać, bo one dewastują Polskę" – mówi w Porannej rozmowie w RMF FM Władysław Kosiniak-Kamysz. Szef PSL dodaje: „To jest filozofia PiS. On nie lubi samorządów i on będzie wszystko przenosił do Warszawy”. Były minister pracy pytany o wniosek PO o wotum nieufności wobec rządu komentuje: "Myślę, że wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że szans na przeprowadzenie wniosku nie ma. Zrobiłbym to inaczej niż Platforma, zacząłbym od konsultacji. Myślę, że za pół roku będzie lepszy moment". Pytany o to, czy PSL pracuje nad wnioskiem o wprowadzenie obowiązkowych badań psychiatrycznych dla kandydatów na posłów, gość Roberta Mazurka odpowiada twierdząco. "Trzeba zakończyć totalnie bzdurne zachowania, do których dochodzi w Sejmie" - podkreśla.

Robert Mazurek: Wotum nieufności w tym tygodniu będzie wreszcie głosowane. Konstruktywne wotum nieufności zgłosiła Platforma i chcą, żeby Beatę Szydło zastąpił Grzegorz Schetyna. A PSL, cóż, musi poprzeć.

Władysław Kosiniak-Kamysz: Zobaczymy, czy będzie to w tym tygodniu. Na razie w tej rozpisce jeszcze nie zostało umieszczone. Ale rozumiem, że oczekiwanie i strony rządowej, i pewnie wnioskodawców jest takie, żeby to głosowanie odbyło się jak najszybciej. Ten wniosek trzeba rozpatrywać w dwóch obszarach. Pierwszy jest związany z odwołaniem rządu - i on jest chyba ważniejszy - bo każda ze stron, która występuje, w tym Polskie Stronnictwo Ludowe, będzie mogła zabrać głos. My będziemy mówić bardziej o przyszłości, o tym, co chcemy zrobić, o tym, jakie mamy plany. Oczywiście wskażemy te najważniejsze błędy.

Wszyscy będą narzekali oczywiście na rząd Beaty Szydło.

Właśnie nie do końca. My idziemy swoją drogą i nie musimy się oglądać ani na Platformę, ani na Nowoczesną, ani tym bardziej na PiS. Wskażemy niedociągnięcia: w rolnictwie, oświacie czy służbie zdrowia trzeba wskazać na zagrożenia...

O tym będziemy jeszcze rozmawiali. Ale czy nie ma pan wrażenia, że Platforma was w znakomity sposób ograła? "Zero konsultacji, zgłaszamy Schetynę na premiera, a wy cóż możecie zrobić?" - "Popieramy, tak, jesteśmy mniejsi, słabsi".

Oczywiście wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że szans na przeprowadzenie tego wniosku nie ma. Ja bym zrobił to inaczej, niż zrobiła to Platforma - zacząłbym od konsultacji - i później, myślę, że za pół roku będzie lepszy moment. Ale Platforma idzie swoją drogą, ma na tyle duży klub, że może złożyć wniosek sama. Ja tutaj nie mam żalu jak co poniektórzy ani się nie obrażam na nikogo. Naprawdę można to też konstruktywnie wykorzystać. Może ci, którzy popełniają dzisiaj błędy, wyciągną wnioski. Trzeba mieć też taką nadzieję.

Zgadzacie się na taką trwałą rolę: PSL jako wiejska odnoga Platformy, taki mniejszy, słabszy brat ze wsi?

Nie, nie, nie. My zakończyliśmy koalicję. Myślę, że było to symboliczne podczas protestu w Sejmie, gdzie poszliśmy swoją drogą, Platforma z Nowoczesną zostały jako ta, rozumiem, rodzina liberalna. Szkoda, że tam są teraz te kłótnie. Myślę, że bardziej tam powinni dojść do jakiegoś porozumienia. A my mamy swoją podmiotowość, wartość. Platformy nie było - PSL było i autentycznie nie muszę przed kimkolwiek zginać karku ani klękać.

A czy w PSL-u nadal obowiązuje zasada, że "z PiS-em to nigdy"?

Jeśli są dobre pomysły, to my możemy je poprzeć - i robiliśmy to i w tej kadencji. Nawet gdy było powoływanie rządu Beaty Szydło, to inaczej niż Platforma i Nowoczesna wstrzymaliśmy się od głosu, żeby dać szansę. W wielu kwestiach ta szansa została zmarnowana. Programy prorodzinne, 500+ czy leki dla seniora, poparliśmy, ale kwestii związanych z samorządami nie będziemy popierać, bo one dewastują Polskę.

One tak naprawdę najbardziej uderzają właśnie w was, w waszych działaczy.

Nie. Najbardziej uderzają w małą ojczyznę, wspólnotę lokalną i w bezpartyjnych samorządowców.

Kaszuby przestaną być Kaszubami po tym, jak będzie wprowadzona dwukadencyjność?

Nie. Samorządność to jest niezależność od władzy zwierzchniej. Jeżeli zabiera się co chwilę kompetencje, jeżeli chce się dawać nakazy i ukazy, to ogranicza się możliwość rozwoju małych ojczyzn. Jeżeli zabiera się gminom i wspólnotom gminnym prawo decydowania o tym, kto jest ich gospodarzem, to się ogranicza małe ojczyzny i je dewastuje. To jest rozbiór Polski samorządowej.

Jarosław Kaczyński powiedział w naszym studiu, że tak naprawdę to on chciałby po prostu te samorządy przewietrzyć. Pan nie odczuwa takiej potrzeby, nie widzi jej?

To robią bardzo dobrze obywatele. Nasi obywatele dokonują zmian. Prawie 40 procent wójtów, burmistrzów zostało wymienionych w poprzednich wyborach.

Z całym szacunkiem, ja pamiętam doskonale burmistrza Świecia nad Wisłą, miasta, w którym się wychowałem i w którym mieszkają moi rodzice: jest to ten sam burmistrz od 1990 roku. Zresztą porządny człowiek, ja go znam jeszcze z Komitetu Obywatelskiego, ale z całym szacunkiem...

No właśnie, pan redaktor użył ważnego słowa: "porządny" człowiek...

No i co z tego?

...na którego głosują mieszkańcy od wielu lat.

Tylko z całym szacunkiem, nawet prezydent Stanów Zjednoczonych ma ograniczoną do ośmiu lat kadencję.

I prezydent Polski też. Ale to jest wpisane w konstytucję. To najpierw zmieńmy konstytucję i wprowadźmy powszechność dwukadencyjności, również w parlamencie.

Burmistrz czy wójt podlega dużo mniejszej kontroli niż prezydent jakiegoś kraju. A tutaj nie ma żadnego ograniczenia.

Burmistrz i wójt ma większą kontrolę obywatelską nad sobą, bo jak on obieca, że ma być droga, przedszkole i żłobek - i tego nie zrobi, to to widać od razu. I obywatele przyjdą i powiedzą: "Panie, coś pan robił przez te lata?".

Panie prezesie, doskonale pan wie, jak to wygląda. Wygląda to tak, że burmistrz czy wójt płaci ogromnej większości obywateli: daje im pracę.

To dlaczego prawie 40 procent się ich wymieniło w ostatniej kadencji i średnia liczba kadencji sprawowanych w Polsce przez wójta to są dwie kadencje? Są przypadki - na przykład burmistrz Mszczonowa, pan Kurek, który z listy PiS-u startował do Sejmu w 2015 roku, ale wybrał i został dalej burmistrzem, związany z prawą stroną, z PiS-em, i też narzeka na tę zmianę. To nie chodzi o wójta i burmistrza, to chodzi o to, że po pierwsze - są łamane podstawowe wartości, po drugie - ograniczany jest rozwój małej ojczyzny, po trzecie - to jest filozofia PiS-u: on nie lubi samorządów i on będzie wszystko przenosił do Warszawy. Tu ma być każda decyzja dotycząca wspomnianych również przez pana miejscowości.

Pan jest lekarzem z wykształcenia. Zgłaszacie wniosek o to, by kandydaci na posłów i senatorów byli poddani obowiązkowym badaniom psychiatrycznym.

To jest pomysł jednego z posłów - naszego posła Pawła Bejdy - który po tych wariactwach, które miały miejsce w Sejmie na przełomie roku, jest na spotkaniach ze swoimi wyborcami i oni mówią: "Skończcie te wariactwa, co wy tam wyrabiacie?".

I pan to mówi serio, że chcecie naprawdę wprowadzić obowiązkowe badania psychiatryczne?

Po pierwsze - w wielu miejscach takie badania są. Pracujemy nad takim rozwiązaniem. Jeżeli chce się być kierowcą zawodowym, trzeba przejść serię bardzo różnych badań. Dzisiaj chcemy tym wnioskiem pokazać, jak bardzo ważne są też normalne relacje - żeby się skończyły te wariactwa, ta ciągła nienawiść, która płynie z jednej i z drugiej strony, która rozlewa się na Polskę - i to jest bardzo szkodliwe. A dobrostan jest bardzo ważny.

Pan naprawdę myśli, że badaniami psychiatrycznymi wykorzeni nienawiść?Nie chodzi tylko o nienawiść, ale chodzi o złe zachowania, które doprowadzają do tego, że mamy taką, a nie inną atmosferę w Polsce, i taki podział społeczny w Polsce. 

Panie doktorze, czy depresja jest chorobą psychiczną?

Jest.

W takim razie ludzie z depresją nie powinni być posłami?

Nie, to pan...

Jeśli PSL im zdiagnozuje depresję - to koniec. 

Pan redaktor już wybiega w daleką przyszłość, gdzie pan chce, żebyśmy wymienili jednostki chorobowe, które nie pozwalają na pełnienie określonych funkcji...

Ale to wy chcecie, przecież to nie mój pomysł, tylko PSL-u... PSL chce wprowadzić obowiązkowe badania psychiatryczne, jak rozumiem po to, żeby zabronić ludziom chorym psychicznie kandydowania do Sejmu. Zastanawiam się, jak pan chce to przeprowadzić?

Trzeba to też rozpatrywać w tym obszarze, od którego rozpocząłem, czyli zakończenia totalnie bzdurnych zachowań, do których dochodzi w Sejmie. 

Sam pan doskonale wie, że ekscentrycy są w każdej partii. W PSL-u było ich wielu...

O ekscentrykach to chyba prezes Kaczyński mówił ostatnio - w stosunku do jednego z ministrów, więc można się do niego odwołać...

Ja pamiętam prezesa jednej z partii, o którym mówiono, że jest podobny do własnego portretu pamięciowego. Tak zapadł w katatonie - i co, jego też by pan chciał...

Nie no naprawdę, nie mówmy o wybitnych polskich politykach, byłym premierze Waldemarze Pawlaku.

Ja powiedziałem coś o Waldemarze Pawlaku?

Oczywiście, że trzeba mu oddać to, co zrobił naprawdę wspaniałego dla Polski. I gdyby takich premierów Polska miała przez ten 27 lat, jakim był Waldemar Pawlak, to bylibyśmy w zupełnie innym miejscu. Jeden z najbardziej doświadczonych dzisiaj polskich polityków...

Kosiniak-Kamysz o jeżdżeniu na sygnale: W ogóle mnie to nie rajcowało

"Nie miałem uprawnień do jazdy na sygnale ministerialną limuzyną" - mówił w internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM Władysław Kosiniak-Kamysz, były minister pracy. "Zdarzyło mi się jechać w kolumnie rządowej, która poruszała się na sygnałach świetlnych i dźwiękowych, ale w ogóle mnie to racjowało. Nie wiem, kto czerpie z tego doznania wielkiej przyjemności" - stwierdził prezes PSL. Robert Mazurek pytał posła o to, czy wspiera zakaz handlu w niedziele. "My się tak miotamy od ściany do ściany - dzisiaj jest wolna amerykanka i można robić zakupy od świtu do nocy, później - zróbmy, że nigdzie nie można zrobić zakupów i jeszcze karzmy przedsiębiorców. Na to nie ma zgody" - ocenił ludowiec. "Może popołudniu otwórzmy w niedziele te sklepy. Rano czas dla rodziny, na pójście do kościoła, a po południu możliwość też spędzenia wolnego czasu" - zaproponował Kosiniak-Kamysz.